piątek, 3 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 4

Maddie czuła się jak zahipnotyzowana, nie mogła ruszyć żadną częścią ciała i czekała tylko na upragnioną chwilę w której ich usta złączą się w pocałunku. Byli coraz bliżej, bliżej i bliżej...
Nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju weszła mama Maddie wraz z Pattie. Justin i Maddie gwałtownie odskoczyli od siebie zmieszani. Kobiety wydawały się zaskoczone tym widokiem, ale nie skomentowały zaistniałej sytuacji.
-Justin powinniśmy już jechać, rano musisz być w studiu. - powiedziała Pattie do syna
-Tak, jasne. Powinniśmy wracać do domu. - powiedział Justin odwracając wzrok od zmieszanej twarzy Maddie i zaczął zbierać swoje rzeczy.
-To na razie. - powiedział Justin do dziewczyny posyłając jej czarujący uśmiech.
-Tak, do zobaczenia. - powiedziała dziewczyna onieśmielona. Gdy chłopak opuścił pokój Maddie odwróciła się do mamy plecami i zaczęła manipulować przy zamku swojej torby byle tylko na nią nie spojrzeć.
-Maddie możesz mi powiedzieć co tu się wydarzyło? - zapytała Helen
-Nic takiego, a co się miało wydarzyć? - odpowiedziała dziewczyna siląc się aby jej głos brzmiał normalnie.
-Między Tobą a Justinem chyba coś jest.
-Nie prawda. Nic się nie wydarzyło.
-Nie wydarzyło się bo wam przerwałyśmy. Chciał Cię pocałować.
-Przywidziało Ci się. - powiedziała Maddie odwracając się w stronę matki. Dziewczynie wydawało się, że matka będzie na nią zła, ale ku jej zdziwieniu Helen szeroko się uśmiechała.
-Czemu się tak uśmiechasz? - zapytała Maddie podejrzliwie
-Bo uważam, że Justin to wspaniały chłopak pomimo tego co o nim piszą.
-Nie mogę zaprzeczyć. Justin jest całkiem w porządku. - przyznała Maddie
-Podoba Ci się. - powiedziała Helen uśmiechając się jeszcze szerzej.
-Przestań. Jest całkiem sympatyczny i tyle. Poza tym on jest światową gwiazdą, a ja tylko zwykłą dziewczyną. Nigdy nawet na mnie nie spojrzy.
-A ja myślę, że Cię polubił. - upierała się mama
-Czy tym próbujesz mnie zeswatać? - zapytała Maddie zakładając ręce na pierś i patrząc na matkę podejrzliwie.
-Po prostu chciałabym żebyś więcej czasu spędzała z rówieśnikami. Wiem, że czujesz się zobowiązana do tego, żeby mi pomagać, ale naprawdę nie musisz siedzieć całymi dniami w szpitalu. Chciałabym żebyś miała znajomych, jakoś się rozerwała. Cały czas spędzasz albo tutaj w szpitalu, albo w szkole, nigdzie nie wychodzisz. - powiedziała Helen patrząc z żalem na córkę. Maddie westchnęła i powiedziała:
-Dobrze mamo, obiecuję, że będę częściej spotykać się ze znajomymi. - obiecała chociaż wiedziała, że nie będzie łatwo spełnić tą obietnicę. W końcu poza Ashley nie miała w LA żadnych znajomych. W tym momencie zadzwonił jej telefon.
-Hej Maddie! Dzwonie do Ciebie bo właśnie wybieramy się z Monicą, Tomem i Troyem do klubu i chcę Cie zmusić żebyś poszła z nami. - powiedziała wesoło Ashley. Maddie już chciała się jakoś wykręcić, ale spojrzała na swoją mamę, która bezgłośnie nakazywała jej aby się zgodziła.
-Jasne. To gdzie się spotykamy? - powiedziała Maddie do przyjaciółki.
- Przyjedziemy po Ciebie ok 21. Super, że się zgodziłaś. Do zobaczenia! - powiedziała uradowana Ashley i rozłączyła się. Maddie odłożyła telefon i spojrzała na mamę.
-Zadowolona? - zapytała
-Na pewno będziesz się świetnie bawić! - powiedziała wesoło Helen. Maddie nic nie odpowiedziała bo wcale nie była taka pewna dobrej zabawy. Tom, Monica i Troy byli przyjaciółmi Ashley, ale nie jej. Kiepsko ich znała, niewiele z nimi rozmawiała, ale wydawali się bardzo mili.
Maddie stała przed lustrem i patrzyła na swoje odbicie. Stwierdziła, że zupełnie straciła wprawę. Kiedyś nie miała żadnego problemu z wybraniem stroju na imprezę, a dzisiaj kompletnie nie wiedziała co na siebie włożyć. W końcu wybrała klasyczna czarną, krótką sukienkę, do tego czarne szpilki i małą kopertówkę. Świeżo umyte i wysuszone włosy skręciła w delikatne fale za pomocą lokówki. Gdy tak stała usłyszała dzwonek do drzwi, westchnęła, zeszła na dół i otworzyła drzwi.
-Wow! Świetnie wyglądasz! - powiedziała Ashley uśmiechając się.
-Dzięki, ty też. - powiedziała Maddie odwzajemniając uśmiech.
-Chodź, reszta czeka w samochodzie. - powiedziała Ashley łapiąc przyjaciółkę za rękę i wyciągając ją za drzwi.
-Hej Maddie, super sukienka. - powiedziała Monica kiedy obie dziewczyny wsiadły do samochodu. Tom i Troy siedzieli z przodu i widząc Maddie byli wyraźnie zaskoczeni, ale nic nie powiedzieli. Po chwili Tom odpalił samochód i ruszyli w stronę centrum miasta.

***

Justin leżał w samotności na łóżku w swoim pokoju. Myślał o tym co się dzisiaj prawie wydarzyło pomiędzy nim a Maddie. Teraz myślał trzeźwo, jego umysłu nie zaćmiewał widok pięknej dziewczyny i już wiedział, że nigdy nie powinien dopuścić aby coś takiego się wydarzyło. Co on sobie myślał? Nie może żywić takich uczyć do tej dziewczyny, nie może pozwolić aby coś więcej ich połączyło. Był głupi myśląc, że mogliby być razem. Musi trzymać ją na dystans dla jej własnego dobra. Gdyby byli razem skrzywdziłby ją. Bez wątpienia cierpiałaby przez niego, a tego przecież nie chciał. Jeśli ta dziewczyna się w nim zakocha to będzie koniec dla nich obojga, był tego pewien. Postanowił, że już nigdy nie dopuści do podobnej sytuacji tak jak dzisiaj. Serce go bolało, czuł jakby ktoś rozrywał je na miliony kawałków, ale wiedział, że tak trzeba, że postępuje słusznie. Z zamyślenia wyrwał go dźwięk telefonu. Odebrał i usłyszał w słuchawce głos swojego kupmpla Tylera.
-Siema stary, jedziemy na imprezę. Piszesz się? - zapytał chłopak. Justin pomyślał, że to pomoże mu, odreagować i zapomnieć o wszystkim chociaż na chwilę.
-Jasne. Gdzie jesteście? - zapytał chłopak
-Jedziemy do klubu „Circus“. - odpowiedział Tyler
-Spotkamy się na miejscu. - odpowiedział Justin i rozłączył się. Postanowił wziąć szybki prysznic, następnie założył świeże ciuchy, wyszedł z domu i wsiadł do samochodu.

***

Tom zaparkował przed klubem i wszyscy wysiedli z samochodu. Maddie czuła się trochę zdenerwowana, nerwowo poprawiła sukienkę i ruszyła w stronę wejścia wraz z reszta towarzyszy. W klubie było głośni i wszyscy już bawili się w najlepsze. Ruszyli w głąb sali i zajęli jeden z wolnych stolików. Zamówili po drinku i zaczęli rozmawiać. Pierwszy drink nieco rozluźnił Maddie i dziewczyna zaczęła się czuć trochę pewniej. Wcześniej martwiła się, że nie będzie miała o czym rozmawiać z przyjaciółmi Ashley, ale wszystko było bardzo naturalne i świetnie się z nimi bawiła. W pewnym momencie do ich stolika podszedł nieznajomy chłopak grzecznie poprosił Maddie do tańca. Monica i Ashley siedzący po obu jej stronach delikatnie ja szturchnęły dając do zrozumienia, że powinna się zgodzić. Maddie z uśmiechem wstała od stolika i poszła z chłopakiem na parkiet, chwilę później jej znajomy dołączyli do nich w tańcu. Wszyscy wspaniale się bawili, Maddie zapomniała o kłopotach i tańczyła z nowo poznanym chłopakiem. Nagle zobaczyła coś czego zupełnie się nie spodziewała. Parę czekoladowych tęczówek obserwujących ją z drugiego końca sali gdzie znajdował się bar. Chłopak stał opierając się o kontuar z butelką w ręce i patrzył na nią. Wydawał się zły i rozczarowany. Przez chwilę Maddie patrzyła mu w oczy, jej partner obrócił ją i gdy kolejny raz spojrzała w stronę baru chłopaka juz tam nie było. Rozejrzała sie i zobaczyła jak wraca do stolika przy którym siedziało trzech innych chłopaków i dwie dziewczyny.
-Muszę chwilę odpocząć. Wracam to stolika. - powiedziała Maddie do chłopaka
-A może pójdziemy do baru i czegoś się napijemy? - zapytał chłopak
-Pewnie, chodźmy. - powiedziała. Przy barze zamówili drinki i zaczęli rozmawiać. Chłopak miał na imię Matt i wydawał sie niezwykle sympatyczny.
-Duszno tu. Chcesz się przejść? - zapytał Matt
-Jasne tylko powiem znajomym, że na chwilę wychodzę.
-Chyba świetnie się bawią. Może im nie przeszkadzajmy. - powiedział chłopak. Maddie spojrzała na swoich znajomych. Faktycznie bawili się w najlepsze, więc postanowiła im nie przeszkadzać i wyszła z Mattem z klubu. Szli ulicą rozmawiając i śmiejąc się. Skręcili w małą ciemna uliczkę.
-Chyba powinniśmy już wracać. Dziewczyny pewnie się zastanawiają gdzie jestem. - powiedziała Maddie
-Raczej świetnie się bawią i nawet nie zauważyli, że nas nie ma.
-Być może, ale lepiej już wracajmy. - powiedziała Maddie i zawróciła w stronę klubu.
-Poczekaj. - powiedział Matt łapiąc ją za rękę i delikatnie przypierając do ściany. Chłopak zbliżył swoją twarz do twarzy dziewczyny chcąc ja pocałować.
-Nie mogę, przepraszam. - powiedziała Maddie odwracając twarz i próbując odejść, ale uściska Matta stał sie nagle silniejszy.
-Oj no przecież chcesz. - powiedział chłopak uśmiechając się.
-Nie, nie chcę. Puść mnie. - powiedziała dziewczyna stanowczo. Zaczynała się denerwować.
-Nie musisz zgrywać takiej niedostępnej. - powiedział chłopak wciąż mocno ją trzymając i próbując pocałować. Maddie usiłowała się wyrwać z jego żelaznego uścisku, ale chłopak nadal mocno ja trzymał. W pewnym momencie jedną ręką zaczął podnosić do góry jej sukienkę.
-Przestań! Puść mnie! - krzyknęła Maddie, a chłopak się zaśmiał.
-Daj spokój, będzie fajnie. - powiedział nie przestając jej dotykać. Jego ręka jeździła po jej udzie coraz wyżej.
-Nie! - krzyknęła dziewczyna próbując ściągnąć jego rękę.
-Przestań się szarpać! A coś ty myślała? Że pójdziemy sobie za rączkę na spacer i pogadamy o zainteresowaniach? - powiedział Matt. Teraz już wyraźnie był zły. Maddie wiedziała, że nie zamierza jej puścić i bardzo się bała. Chłopak trzymał ją w żelaznym uścisku i łapczywie całował po szyi. Maddie próbowała kopać i bić, ale na nic sie to nie zdało, tylko jeszcze bardziej rozwścieczyło chłopaka. Zaczęła krzyczeć, ale zabrakło jej tchu kiedy chłopak zamachnął się i z całej siły uderzył ja w twarz. Z jej oczu popłynęły łzy, nie wiedziała co ma zrobić, szarpała się, ale nie osiągnęła żadnego skutku. Matt podciągnął wyżej jej sukienkę i błądził ręką po wewnętrznej stronie jej uda, podciągając ją coraz wyżej. Maddie krzyczała ile sił w płucach, ale w pobliżu nie było nikogo kto mógłby jej pomóc.

***

Justin siedział ze znajomymi przy stoliku i obserwował parkiet. Szukał w tłumie Maddie, ale nie mógł jej dojrzeć. Widział tylko jej znajomych rozglądających się po klubie, najwidoczniej też szukali Maddie i wyglądali na zaniepokojonych. Justin powiedział, że idzie po kolejne piwo i odszedł w strone baru.
-Hej była tu taka dziewczyna. Długie kasztanowe włosy, niebieskie oczy, ubrana była w czarna sukienkę. Bardzo ładna. Widziałeś ją? - zapytał Justin barmana
-Siedziała tu przez chwilę z jakimś chłopakiem, a później widziałem jak wychodzili. - odpowiedział chłopak
-Dobra, dzięki. - powiedział Justin. Zaczął się martwić, Maddie wyszła z jakimś obcym chłopakiem i nie wróciła. Postanowił wyjść z klubu i jej poszukać. Miał złe przeczucia, bał się o nią. Pamiętał co wcześniej postanowił, ale to było silniejsze od niego. Musiał sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Wyszedł z klubu i zaczął iść powoli ulicą. Usłyszał krzyk i przyśpieszył kroku. Gdy poznał głos Maddie zaczął biec. Nagle zobaczył ją. Jakiś chłopak przypierał ją do ściany, Maddie krzyczała, a z jej oczu płynęły łzy. Błagała chłopaka żeby przestał, żeby ją zostawił.
-Zostaw ją! - krzyknął Justin. Poczuł nieopisaną wściekłość. Podbiegł do chłopaka i odciągnął go od dziewczyny. Uderzył go z taką siłą, że chłopak wpadł na przeciwległą ścianę budynku i osunął się na ziemię. Justin podszedł do niego i zaczął bić pięściami po twarzy. Nie potrafił sie opanować, miał ochotę zabić go za to co zrobił dziewczynie na której tak mu zależało. W końcu chłopakowi udało się podnieść, próbował uderzyć Justin, ale ten zrobił unik więc chłopak uciekł. Justin miał ochotę za nim biec, ale spojrzał na Maddie i natychmiast sie opamiętał. Dziewczyna leżała oparta o ścianę z twarzą ukrytą w dłoniach i płakała. Justin padł przy niej na kolana.
-Maddie wszystko dobrze? Coś ci zrobił? - zapytał chłopak przerażony. Maddie nie wypowiedziała ani słowa. Nadal siedziała skulona z ukryta twarzą. - Boże błagam odezwij się! - krzyknął błagalnie Justin łapiąc ją za ramiona. Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na Justina zapłakanymi oczami. Nic nie powiedziała, tylko przytuliła sie mocno do Justina, a chłopak z westchnienie ulgi objął ją i zaczął uspokajać.
-Już wszystko dobrze, nic Ci nie grozi. Jestem przy Tobie. - mówił do niej łagodnym głosem głaszcząc długie, zmierzwione włosy.
-Dziękuję. - powiedziała cicho dziewczyna.
-Nic ci nie jest? Skrzywdził Cię? - zapytał Justin
-Nic mi nie jest. - odpowiedziała równie cicho.
-Chodź, odwiozę Cię do domu. - powiedział Justin pomagając jej wstać. Gdy na nią patrzył czuł się potwornie. Wiedział, że to nie jego wina, ale czuł, że mógł jakoś temu zapobiec. Przecież chciał ją chronić, chciał sie niż opiekować, a tymczasem pozwolił żeby wyszła z jakimś obcym chłopakiem, który usiłował ją skrzywdzić. Dziewczyna był roztrzęsiona i wystraszona. Justin okrył ją swoja kurtką, objął ramieniem i poprowadził w stronę samochodu.



Wiem, że dość długo nie było tego rozdziału, no ale wiecie...święta, nowy rok i mnóstwo rodzinnych spotkań pochłaniało mój czas. Mam nadzieję, że fajnie spędziliście święta i sylwestra, a nowy rozdział wam sie spodoba. Czytajcie i komentujcie :)

4 komentarze = kolejny rozdział

5 komentarzy:

  1. rozdział cudowny :D
    twoje opowiadanie jest jednym z moich ulubionych. super piszesz :*
    czekam na nn :D
    http://she-dont-like-the-lights-jb.blogspot.com/
    http://nadalpamietam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na kolejny ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział ;]
    http://a-b-w-y-bieberfanfiction.blogspot.com/ zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny blog. Czekam na nn. Na beliebersforeverbelieve.crazylife.pl są już ostatnie rozdziały. Jednak to nie jest koniec moich opowiadań. Zapraszam na inne opowiadania:
    O JB:
    tak-dlugo-jak-bedziesz-mnie-kochac.blogspot.com
    O wampirach:
    niemozliwestejesiemozliwe.bloog.pl
    Oraz o aniołach:
    angels-love-true-story.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń