poniedziałek, 17 marca 2014

BELIEVE MOVIE

Hej! Mam ogromną prośbę. Nie mogłam iść do kina na "Believe", a bardzo chciałabym go obejrzeć. Znacie może jakieś strony na których można obejrzeć film bez żadnych pierdół typu: wypełnianie ankiet, aktywacja konta, podawanie numeru telefonu i wpisywanie pin-u itp. Próbowałam na wielu stronach, rejestrowałam, wypełniałam ankiety, a filmu i tak nie mogłam obejrzeć. Byłabym niezmiernie wdzięczna gdyby ktoś był tak miły i podał mi stronę gdzie będzie można film obejrzeć. Z góry bardzo dziękuję :)

piątek, 28 lutego 2014

ROZDZIAŁ 6

Niebo pomału ogarniała ciemność, tu i ówdzie pojawiały się gwiazdy. Maddie leżała na łóżku patrząc się w sufit. Już dawno przestała płakać, ale jej oczy wciąż były czerwone i zapuchnięte. Z trudem wymówiła się od spędzenia z koleżankami reszty tego popołudnia mówiąc im, że musi pomóc mamie w domu. Nie była dumna z tego oszustwa, nie znosiła kłamstwa, ale nie chciała mówić im prawdy. Po pierwsze zapewne i tak by jej nie uwierzyły, a po drugie nawet gdyby to nie chciała żeby się nad nią litowały i pocieszały. Wolała przeboleć tą sytuacje w samotności. Od kilku godzin nie ruszyła się z łóżka, straciła poczucie czasy rozmyślając. Wyrzucała sobie naiwność i brak zdrowego rozsądku. Gdyby była chociaż trochę mądrzejsza to wiedziałaby, że taki chłopak jak Bieber nigdy nie zwiąże się z taka zwykłą dziewczyną jak ona. Przecież może mieć każdą, więc dlaczego pomyślała, że chciałby właśnie ją? To śmieszne. Kto wybrałby ją gdyby mógł mieć za dziewczynę Selene Gomez? Piękną, sławną z którą mógłby się wszędzie pokazać. Żałowała, że dopiero teraz to sobie uświadomiła, bo oszczędziłoby to jej wiele cierpienia. Do jej błękitnych oczów ponownie napłynęły łzy, ale postanowiła, że już więcej nie może sobie na nie pozwolić i szybko otarła twarz wierzchem dłoni. W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi.
-Maddie? Skarbie? Zrobiłam kolację, zejdź na dół. - powiedziała mama zza drzwi.
-Za chwilę zejdę. - odpowiedziała Maddie i usiadła na łóżku. Spojrzała na zegarek, nie wiedziała kiedy zrobiło się tak późno. Wstała z łóżka i poszła do łazienki, obmyła twarz zimną wodą, po czym zeszła do kuchni.
-Co na kolację? - zapytała siląc się na beztroski ton.
-Spaghetti. - odpowiedziała mama.
-Super, pycha. - odpowiedziała Maddie uśmiechając się. Po chwili razem zasiadły do kuchennego stołu.
-Wszystko w porządku? - zapytała mama spoglądając na córkę badawczym wzrokiem.
-Tak, pewnie. A czemu pytasz?
-Dzwonił Justin kilka razy. Powiedział, że masz wyłączoną komórkę, a chciał porozmawiać. Pokłóciliście się?
-Nie. Po prostu nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziała Maddie uparcie nawijając makaron na widelec.
-Za chwilę zrobisz dziurę w talerzu. Rozumiem, że jesteś zła na Justina, ale czym zawinił ci talerz?
Maddie odłożyła widelec i odsunęła talerz.
-Nie jestem na niego zła. Po prostu jest mi przykro. - powiedziała
-Czyli jednak się pokłóciliście. - powiedziała mama.
-Nie. Justin wrócił do byłej dziewczyny i tyle. - powiedziała Maddie ponownie podnosząc widelec i gmerając w talerzu. Helen zrobiła zaskoczoną minę.
-Ale myślałam, że coś jest między wami.
-Ja też tak myślałam, ale najwidoczniej obie się pomyliłyśmy. Przepraszam, ale nie jestem głodna. Pójdę do siebie. - powiedziała Maddie wstając od stołu. Czuła, że za chwile wybuchnie, nie chciała żeby mama zobaczyła jak źle naprawdę się czuje. Dziewczyna ledwie zamknęła za sobą drzwi do pokoju i zalała się łzami. Obiecała, że nie będzie już płakać, ale nie potrafiła się opanować, łzy same płynęły jej po twarzy.

***

Poniedziałek. Szkoła. Maddie zupełnie nie miała ochoty na szkołę. Chciała zostać w łóżku i spać dopóki ten okropny ucisk w sercu minie i znów będzie się czuła normalnie. Niestety nie było takiej możliwości, więc z westchnieniem podniosła się i zaczęła szykowac do szkoły. Godzinę później już siedziała z Ashley w samochodzie i jechała do szkoły.
-Co tak milczysz? Dobrze się czujesz? - zapytała Ashley
-Jestem okropnie nie wyspana. - odpowiedziała Maddie wymijająco.
-Kłamiesz, ale skoro nie chcesz powiedzieć to nie. - odpowiedziała Ashley.
-Nie obrażaj się na mnie. - powiedziała Maddie
-Nie obrażam się, ale nigdy nic nie mówisz. Jestem Twoją przyjaciółką i możesz mi zaufać, ale nie chcesz. - powiedziała dziewczyna z wyrzutem.
Maddie pomyślała, że może Ashley ma rację. Chciałaby mieć się komu zwierzyć, ale nie była pewna czy może i czy powinna. Jednak wiedziała, że Ashley może zaufać.
-Dobra powiem Ci o co chodzi, ale to dłuższa historia więc pogadamy o tym później. - obiecała Maddie. W tym momencie Ashley skręciła w boczna uliczkę i zatrzymała samochód.
-Co ty robisz? - zapytała Maddie zaskoczona.
-Daj spokój, pierwszą mamy biologię. Kto by się na nią spieszył? Mów o co chodzi. - powiedziała Ashley odwracając się do przyjaciółki. Maddie głęboko odetchnęła i zaczęła wszystko opowiadać. Po 20 minutach skończyła, a Ashley siedziała z szeroko otwartymi oczami, rozchylonymi ustami i milczała.
-Ashley? - Maddie pomachała przyjaciółce ręką przed oczami aby się ocknęła.
-Przepraszam, ale jestem w szoku. - wybełkotała Ashley
-Wiedziałam, że mi w to nie uwierzysz!
-Nie! Jestem w szoku, że on jest takim draniem! - Ashley tak krzyknęła, że Maddie aż podskoczyła na siedzeniu.
-Co?! - dziewczyna spojrzała zszokowana na przyjaciółkę. Ze wszystkich ludzi jakich spotkała w życiu to właśnie Ashley była największą fanką Justina.
-Nie wiem jak mógł coś takiego zrobić! Najpierw Cię podrywa i czaruje, a później wraca do byłej dziewczyny i nawet nie raczy o tym wspomnieć! Chociaż nawet jakby Ci o tym powiedział to i tak to podłe! Tak się nie robi! Nie można traktować ludzi jak zabawki, przecież to okropne! Jest skończonym draniem, idiotą....
-Ashley! Bierz czasem oddech! - przerwała przyjaciółce Maddie. Ashley odetchnęła, ale nadal na twarzy była czerwona ze złości. Nagle odwróciła się znów w stronę przyjaciółki.
-Na Ciebie też jestem wściekła! Jak mogłaś mi nie powiedzieć o tym co ten chłopak z klubu próbował Ci zrobić?!
-Przepraszam Ashley, nie chciałam Cie martwić. Było, minęło. Powinnam Ci powiedzieć, przepraszam, nie gniewaj się. - powiedziała Maddie błagalnym tonem.
-Wybaczam, ale to ostatni raz! - powiedziała Ashley wciąż udając złą, ale Maddie widziała, że już przestała się złościć.
-Obiecuję. - powiedziała Maddie. - Teraz ruszaj, musimy zdążyć przynajmniej na drugą lekcję. - dodała śmiejąc się.

***

Lekcje dzisiaj minęły wyjątkowo szybko. Maddie musiała przyznać się przed samą sobą, że po zwierzeniu się Ashley było jej zdecydowanie lżej. Cieszyła się, że ma kogoś z kim może porozmawiać. Pierwszy raz zaczęła czuć się w tym mieście jak w domu. Na chwilę zapomniała o Justinie i zaraz po lekcjach z uśmiechem na ustach powędrowała do szpitala. Jej dobry nastrój nie trwał długo. Gdy weszła do pokoju Tiny zaraz za drzwiami wpadła na Justina.
-O...cześć. - powiedział Justin zaskoczony. Jego mina zdradzała straszne zakłopotanie.
-Cześć. - odpowiedziała sztywno Maddie wymijając chłopaka i podchodząc do siostry żeby się w nią przywitać.
-Justin układał ze mną puzzle! Ułożyliśmy prawie całego konia! - mówiła Tina
-Świetnie! Pokażesz mi? - powiedziała Maddie uśmiechając się do siostry.
-Eee...Maddie możemy porozmawiać? - zapytał Justin
-Nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziała Maddie stawiając siostrę na podłodze i patrzą wprost na Justina. W tym momencie do pokoju weszła Helen. Widząc Maddie patrząca ze złością na Justina postanowiła zabrać Tinę z pokoju.
-Maddie muszę Ci to wytłumaczyć. - powiedział Justin gdy tylko drzwi za Tiną i jej mamą sie zamknęły.
-Nie musisz mi niczego tłumaczyć. Zresztą wcale nie chcę Cię słuchać. Byłam głupia i naiwna, ale już nie jestem. Bez względu na to co powiesz niczego nie zmienisz. Myślałam, że jesteś inny, ale ty widzisz tylko czubek własnego nosa, traktujesz ludzi jak zabawki, a jak już się nimi znudzisz to wyrzucasz na śmietnik. Nie zamierzam być Twoją kolejna ofiarą. Jesteś kompletnym kretynem i nie wiem  jak mogłam Ci zaufać. Możesz przyjeżdżać do Tiny, nie mogę Ci tego zabronić, ale ode mnie trzymaj się z daleka. - powiedziała Maddie patrząc Justinowi prosto w oczy.
-Rozumiem. Właściwie to masz rację. Chociaż muszę przyznać, że lubiłem Cię, byłaś miłą odmianą. - powiedział chłopak z bezczelnym uśmiechem na twarzy.
-Boże jak ja mogłam Cię lubić. - powiedziała Maddie kręcąc głową z niedowierzaniem.
-Jednak lubiłaś skarbie. Tak bardzo mnie lubiłaś, że w tej Twojej malutkiej, pustej główce uroiło się, że coś mogłoby między nami być. Kochanie ja moge mieć każdą laskę, nie potrzebuje takich naiwnych dziewek jak ty. - odpowiedział kpiąco.
-Wynoś się. - powiedziała stanowczo Maddie. Chłopak bezczelnie się zaśmiał.
-Pożegnaj ode mnie Tinę. - powiedział i dalej się śmiejąc opuścił pokój.
Maddie schowała twarz w dłoniach i po raz kolejny się rozpłakała. To co powiedział Justin złamało jej serce. Jego słowa raniły tak głęboko, że czuła jak jej serce rozrywa się na tysiące kawałków. Po chwili jednak otarła łzy, nie chciała okazywać słabości przed nikim, nawet przed samą sobą. W końcu od dawna robiła dobra minę do złej gry, więc miała wprawę. Wzięła kilka głębokich oddechów, poszła do łazienki żeby obmyć twarz i postanowiła znaleźć mamę i Tinę. Wyszła z łazienki i skierowała się do drzwi. W połowie drogi poczuła ostry, przeszywający ból w klatce piersiowej. Nie mogła oddychać, ból był nie do zniesienia, zaczęło jej się kręcić w głowie, a nogi odmówiły posłuszeństwa. Nic nie widziała, przed oczami miała wyłącznie ciemność. Poczuła tylko jak upada i zupełnie straciła świadomość.


Wiem, znów nawaliłam bo rozdział powinien pojawić się już dawno. Bardzo przepraszam, mam ostatnio dużo na głowie. Mam nadzieję, że mi wybaczycie :) Zapraszam do czytania i komentowania :)

6 komentarzy (każdy od innej osoby) = 7 rozdział

sobota, 25 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 5

Justin zatrzymał samochód przed furtką prowadzącą do domu Maddie. Wyłączył silnik i spojrzał na dziewczynę. Wciąż była blada i wystraszona, ale wyglądała dużo lepiej niż kilka minut temu.
-Na pewno dobrze się czujesz? Nie potrzebujesz lekarza? - zapytał z troską w głosie.
-Nie, nie. Wszytko jest w porządku. Dziękuje Ci Justin. - powiedziała Maddie patrząc na chłopaka.
-Nie musisz. - odpowiedział
-Mogę Cię o coś zapytać? Jak mnie znalazłeś?
Justin milczał przez chwilę po czym powiedział:
-Odkąd zobaczyłem Cię z tym chłopakiem to wiedziałem, że coś jest z nim nie tak. Kiedy dowiedziałem się, że z nim wyszłaś miałem złe przeczucie i poszedłem za wami. Później usłyszałem twój krzyk. - chłopak zamilkł na chwilę.
-Nigdy Ci się za to nie odwdzięczę. - powiedziała Maddie
-Samo to, że nic Ci nie jest to dla mnie wystarczająca nagroda. Nie wiem co bym zrobił gdyby ten gnój Cię skrzywdził. - powiedział Justin patrząc na dziewczynę. Tak bardzo chciał ją teraz przytulić, pocałować i powiedzieć ile dla niego znaczy. Zapomniał o swoich wcześniejszych rozmyślaniach i powoli zaczął zbliżać twarz do twarzy dziewczyny. Znów tak jak wtedy w szpitalu poczuł euforię, niewysłowione pragnienie aby ich usta w końcu się złączyły. Wiedział, że gdy ją pocałuje to zmieni się całe jego życie, poczuje w końcu to czego nie czuł jeszcze nigdy. Czuł jak jego serce bije coraz szybciej, oddech robi się coraz cięższy, czuł na twarzy jej słodki oddech i delikatny dotyk jej dłoni, gdy spoczęła na jego policzku. Tak, za chwilę jego życie kompletnie się zmieni. I jej też. W tym momencie przypomniał sobie o swoim postanowieniu. Cofnął się zdejmując dłoń Maddie ze swojej twarzy i odwrócił wzrok od dziewczyny.
-Powinnaś już iść. Uważaj na siebie. - powiedział chłodno patrząc przed siebie. Maddie przez chwilę milczała zupełnie zaskoczona jego zachowaniem.
-Jasne. Jeszcze raz dziękuję. - powiedziała i wysiadła z samochodu. Szła dróżką w stronę domu zaskoczona nagłą zmianą zachowania Justina. Doszła już do frontowych drzwi kiedy zauważyła, że nadal ma na sobie kurtkę Justina. Odwróciła się, ale Justin już odjeżdżał sprzed domu. Odwróciła się w stronę drzwi i otworzyła je. W domu było ciemno, zapewne mama już spała. Maddie starała się nie narobić hałasu aby jej nie obudzić. Zdjęła buty w korytarzu i cicho poszła do swojego pokoju. Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi pokoju usiadła na łóżku i głęboko westchnęła. Wciąż była trochę wystraszona. Zastanawiała się jak mogła być taka głupia, żeby wychodzić z obcym chłopakiem. Wstała z łóżka i spojrzała w lustro. Wyglądała strasznie. Włosy miała w nieładzie, sukienka była brudna, w kilku miejscach na jej ciele widniały zadrapania, a na twarzy już zaczął się robić siniak w miejscu gdzie chłopak ją uderzył. Maddie dotknęła tego miejsca i aż syknęła z bólu. „Całe szczęście, że mama mnie nie zobaczyła.“ - pomyślała, wzięła piżamę, czysty ręcznik i poszła do łazienki. Gdy już leżała w łóżku pomyślała o Justinie. Zastanawiała się nad nagłą zmianą w jego zachowaniu i zrobiło jej się przykro. Pomyślała, że pewnie uświadomił sobie, że ona jest tylko zwykłą dziewczyną, nikim ważnym więc czemu miałby się nią interesować. Z głową przepełnioną takimi myślami zapadła w niespokojny sen.

***

Justin i Maddie siedzieli na pomoście nad jeziorem i przyglądali się zachodzącemu słońcu. Dziewczyna wtulała się w niego, on czule obejmował ją ramieniem. Maddie podniosła głowę i spojrzeli sobie w oczy. Nie potrzebowali słów żeby wyrazić co w tej chwili czują, te spojrzenia pełne miłości i czułości mówiły wszystko. W tej chwili byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Tacy zakochani, tacy sobie oddani i niepotrafiący bez siebie żyć. W pewnym momencie zobaczyli błysk, zaczęli sie rozglądać dookoła. Nagle z każdej strony otoczyli ich paparazzi, a Justin spojrzał zmieszany na swoją dziewczynę. Maddie patrzyła na niego ze złością. Reporterzy zaczęli się przekrzykiwać w zadawaniu pytań.
-Justin czy to prawda, że odnowiłeś znajomość z Seleną? - pytał jeden
-Justin masz romans z Seleną? Co na to twoja obecna dziewczyna? - pytał drugi
Justin spojrzał na Maddie chcą jej to wszystko wytłumaczyć chociaż właściwie nie bardzo wiedział jak. Oboje wstali, a dziewczyna cofnęła się nadal patrząc na chłopaka ze złością i zaczęła krzyczeć:
-Mam tego dosyć Justin! Spójrz co się dzieje! Nie mam już siły, nie chcę tak dalej żyć! To mnie niszczy, nie mogę tak dłużej! To koniec Justin! - jej oczy napełniły się łzami, po tych słowach odwróciła się od chłopaka i odeszła. Justin patrzył z bólem jak jego dziewczyna odchodzi. Nigdy się tak nie czuł, jego serce jakby się zatrzymało, płuca przestały oddychać. Chciał za nią biec, ale już była daleko. Czuł, że opada z sił, a palący ból straty odbiera mu chęci do życia. Opadł na kolana i ukrył twarz w dłoniach.
Justin otworzył oczy i usiadł na łóżku przecierając dłonią zaspaną twarz. Ten sen wydawał się taki realistyczny. Marzył o tym, żeby spędzić z Maddie chociaż kilka wspaniałych chwil przy zachodzie słońca, ale wiedział, że nie może i najwyraźniej wiedziała też o tym jego podświadomość informując o tym w snach. Zrezygnowany ponownie opadł na łóżku i patrząc w sufit długo nie mógł zasnąć.

***

Maddie obudziła się oślepiona pierwszymi promieniami słońca wpadającymi do pokoju. Odwróciła się od okna mając nadzieję, że jeszcze uda jej się zasnąć. Po kilkunastu minutach przewracania się na łóżku stwierdziła, że nic z tego nie będzie, więc podniosła się z łóżka i pomaszerowała do łazienki. Spojrzawszy w lustro zobaczyła swoją twarz na której już widniał fioletowy i bolący siniak. Napełniła wannę wodą z pianą i zanurzyła się w gorącej wodzie, założyła słuchawki i przymknęła oczy. Natychmiast przypomniał jej się poprzedni wieczór, kiepskie zakończenie i dziwne zachowanie Justina. Znów zrobiło jej się przykro. Chciała żeby ją wtedy pocałował, bardzo tego chciała. Musiała w końcu przestać się oszukiwać i przyznać przed samą sobą, że zależy jej na Justinie. Czuła się przy nim wyjątkowa, bezpieczna, chciała żeby był przy niej cały czas. Rozmyślała tak aż otaczająca ją piana całkowicie znikła, a woda zrobiła się zimna. Wyszła z wanny, wytarła ciało ręcznikiem i wysuszyła włosy po czym stanęła przed lustrem i próbowała ukryć siniaka na twarzy za pomocą makijażu. Nie udało jej się zakryć go całkowicie, ale było na tyle dobrze, że jej twarz nie wyglądała tak przerażająco i bez problemu mogła powiedzieć mamie, że to był wypadek. Gotowa zeszła do kuchni gdzie mama właśnie robiła tosty.
-Wcześnie wstałaś. Jak było wczoraj? Słyszałam jak wczoraj wróciłaś, ale szybko poszłaś spać więc nie chciałam Ci przeszkadzać. - powiedziała Helen
-Było naprawdę super, świetnie się bawiłam. - powiedziała Maddie uśmiechając się i wyciągając talerze z szafki.
-Co ty masz na twarzy? - zapytała mama przyglądając się córce.
-A to nic takiego, wczoraj jak wróciłam to uderzyłam się o szafkę w łazience. Wiesz jaka bywam niezdarna. - powiedziała dziewczyna, patrząc na matkę i upewniając się, że uwierzyła. Helen zaśmiała się z córki i nałożyła tosty na dwa talerze. Obie usiadły przy stole, a Helen zaczęła bacznie przyglądać się córce.
-Czemu tak mi się przyglądasz? - zapytała Maddie
-Widziałam kto wczoraj odwiózł Cię do domu. To był Justin. Byliście wczoraj razem? - zapytała mama siląc się na beztroski ton głosu.
-Spotkaliśmy się przypadkiem i zaproponował podwózkę.
-Rozumiem. - powiedziała Helen uśmiechając się pod nosem. Maddie postanowiła udać, że tego nie zauważyła, nie chciała dalej ciągnąć tego tematu. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi, Maddie wstała aby otworzyć. Za drzwiami stała Ashley.
-Gdzieś ty się podziewała? Dzwoniłam i pisałam do ciebie całą noc! - powiedziała dziewczyna.
-Przepraszam Ashley, ale źle się poczułam i wróciła do domu. Powinnam Ci powiedzieć, wybacz. - powiedziała Maddie przepraszającym tonem.
-No dobrze, nic się nie stało. Ja i Monica wybieramy się na zakupy. Idziesz z nami? - zapytała Ashley. Maddie zastanowiła się chwilę i stwierdziła, że to całkiem dobry pomysł.
-Jasne. Wejdź, wezmę tylko torebkę i idziemy. - powiedziała Maddie
-Super! Wiesz, Monica naprawdę Cię polubiła. - powiedziała Ashley
-Ja ją też, jest w porządku. - powiedziała Maddie 
-Widzisz, inni ludzie nie są wcale tacy straszni jak ci sie wydawało. - Ashley uśmiechnęła się do przyjaciółki.
-Nigdy nie powiedziałam, że ludzie są straszni. - zaprzeczyła Maddie
-Jasne. - powiedziała ironicznie Ashley, ale postanowiła już nie męczyć przyjaciółki.
-Mamo wychodzę z Ashley na zakupy. Zobaczymy się później. - powiedziała Maddie do mamy wchodząc do kuchni.
-Pewnie, bawcie sie dobrze. - powiedziała Helen.
Maddie wzięła torebkę i wraz z przyjaciółka wyszła z domu i wsiadły do samochodu. Po drodze pojechały po Monicę, a następnie ruszyły w stronę centrum. Zaczęły od sklepu z butami, gdzie śmiejąc się przymierzyły niemal wszystkie modele butów. Po trzech godzinach szły ulicą roześmiane i obładowane zakupami. Rozmawiając zauważyły grupę gapiów przed jedną z restauracji, wiele osób robiło zdjęcia, a kilku mężczyzn wyglądało na prawdziwych fotoreporterów. Dziewczyny zaciekawione tym co tak bardzo przyciąga uwagę całej ulicy podeszły bliżej.
-O mój Boże! To Justin Bieber! - krzyknęła Ashley gdy udało im się przepchać na przód tłumu. Maddie spojrzała na osobę znajdującą się w samym środku zamieszania i zaskoczona stwierdziła, że to faktycznie Justin. Jednak Justin nie był sam. Obok niego stała ładna brunetka o brązowych oczach, nikt inny tylko jego była dziewczyna Selena. Trzymali się za ręce, a paparazzi pstrykali im zdjęcia. Maddie zupełnie nie miała pojęcia o co chodzi dopóki nie zobaczyła jak Justin pochyla sie w stronę dziewczyny i namiętnie ją całuje. Tłum wybuchł entuzjazmem, posypały się oklaski. Justin oderwał się od dziewczyny i spojrzał uśmiechnięty na tłum. W końcu jego wzrok spoczął na niej. Uśmiech na twarzy Justina został zastąpiony przez wyraz zaskoczenia. Maddie czuła jak do oczu napływają jej łzy. A więc była dla niego nikim, bawił się nią, przekonał do siebie, a teraz pokazał jaki jest naprawdę. Chciał wrócić do byłej dziewczyny, a ona była dla niego tylko okresem przejściowym. Wykorzystał jej naiwność. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, aż w końcu Ashley odwróciła się i opuściła tłum. Dziewczyna usiadła na ławce nieopodal próbując powstrzymać łzy.


Wiem, że długo nie było rozdziału, jakoś nie mogłam sie ogarnąć, ale rozdział już jest i mam nadzieję, że będzie się podobał :)

5 komentarzy (każdy od innej osoby) = 6 rozdział

piątek, 3 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 4

Maddie czuła się jak zahipnotyzowana, nie mogła ruszyć żadną częścią ciała i czekała tylko na upragnioną chwilę w której ich usta złączą się w pocałunku. Byli coraz bliżej, bliżej i bliżej...
Nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju weszła mama Maddie wraz z Pattie. Justin i Maddie gwałtownie odskoczyli od siebie zmieszani. Kobiety wydawały się zaskoczone tym widokiem, ale nie skomentowały zaistniałej sytuacji.
-Justin powinniśmy już jechać, rano musisz być w studiu. - powiedziała Pattie do syna
-Tak, jasne. Powinniśmy wracać do domu. - powiedział Justin odwracając wzrok od zmieszanej twarzy Maddie i zaczął zbierać swoje rzeczy.
-To na razie. - powiedział Justin do dziewczyny posyłając jej czarujący uśmiech.
-Tak, do zobaczenia. - powiedziała dziewczyna onieśmielona. Gdy chłopak opuścił pokój Maddie odwróciła się do mamy plecami i zaczęła manipulować przy zamku swojej torby byle tylko na nią nie spojrzeć.
-Maddie możesz mi powiedzieć co tu się wydarzyło? - zapytała Helen
-Nic takiego, a co się miało wydarzyć? - odpowiedziała dziewczyna siląc się aby jej głos brzmiał normalnie.
-Między Tobą a Justinem chyba coś jest.
-Nie prawda. Nic się nie wydarzyło.
-Nie wydarzyło się bo wam przerwałyśmy. Chciał Cię pocałować.
-Przywidziało Ci się. - powiedziała Maddie odwracając się w stronę matki. Dziewczynie wydawało się, że matka będzie na nią zła, ale ku jej zdziwieniu Helen szeroko się uśmiechała.
-Czemu się tak uśmiechasz? - zapytała Maddie podejrzliwie
-Bo uważam, że Justin to wspaniały chłopak pomimo tego co o nim piszą.
-Nie mogę zaprzeczyć. Justin jest całkiem w porządku. - przyznała Maddie
-Podoba Ci się. - powiedziała Helen uśmiechając się jeszcze szerzej.
-Przestań. Jest całkiem sympatyczny i tyle. Poza tym on jest światową gwiazdą, a ja tylko zwykłą dziewczyną. Nigdy nawet na mnie nie spojrzy.
-A ja myślę, że Cię polubił. - upierała się mama
-Czy tym próbujesz mnie zeswatać? - zapytała Maddie zakładając ręce na pierś i patrząc na matkę podejrzliwie.
-Po prostu chciałabym żebyś więcej czasu spędzała z rówieśnikami. Wiem, że czujesz się zobowiązana do tego, żeby mi pomagać, ale naprawdę nie musisz siedzieć całymi dniami w szpitalu. Chciałabym żebyś miała znajomych, jakoś się rozerwała. Cały czas spędzasz albo tutaj w szpitalu, albo w szkole, nigdzie nie wychodzisz. - powiedziała Helen patrząc z żalem na córkę. Maddie westchnęła i powiedziała:
-Dobrze mamo, obiecuję, że będę częściej spotykać się ze znajomymi. - obiecała chociaż wiedziała, że nie będzie łatwo spełnić tą obietnicę. W końcu poza Ashley nie miała w LA żadnych znajomych. W tym momencie zadzwonił jej telefon.
-Hej Maddie! Dzwonie do Ciebie bo właśnie wybieramy się z Monicą, Tomem i Troyem do klubu i chcę Cie zmusić żebyś poszła z nami. - powiedziała wesoło Ashley. Maddie już chciała się jakoś wykręcić, ale spojrzała na swoją mamę, która bezgłośnie nakazywała jej aby się zgodziła.
-Jasne. To gdzie się spotykamy? - powiedziała Maddie do przyjaciółki.
- Przyjedziemy po Ciebie ok 21. Super, że się zgodziłaś. Do zobaczenia! - powiedziała uradowana Ashley i rozłączyła się. Maddie odłożyła telefon i spojrzała na mamę.
-Zadowolona? - zapytała
-Na pewno będziesz się świetnie bawić! - powiedziała wesoło Helen. Maddie nic nie odpowiedziała bo wcale nie była taka pewna dobrej zabawy. Tom, Monica i Troy byli przyjaciółmi Ashley, ale nie jej. Kiepsko ich znała, niewiele z nimi rozmawiała, ale wydawali się bardzo mili.
Maddie stała przed lustrem i patrzyła na swoje odbicie. Stwierdziła, że zupełnie straciła wprawę. Kiedyś nie miała żadnego problemu z wybraniem stroju na imprezę, a dzisiaj kompletnie nie wiedziała co na siebie włożyć. W końcu wybrała klasyczna czarną, krótką sukienkę, do tego czarne szpilki i małą kopertówkę. Świeżo umyte i wysuszone włosy skręciła w delikatne fale za pomocą lokówki. Gdy tak stała usłyszała dzwonek do drzwi, westchnęła, zeszła na dół i otworzyła drzwi.
-Wow! Świetnie wyglądasz! - powiedziała Ashley uśmiechając się.
-Dzięki, ty też. - powiedziała Maddie odwzajemniając uśmiech.
-Chodź, reszta czeka w samochodzie. - powiedziała Ashley łapiąc przyjaciółkę za rękę i wyciągając ją za drzwi.
-Hej Maddie, super sukienka. - powiedziała Monica kiedy obie dziewczyny wsiadły do samochodu. Tom i Troy siedzieli z przodu i widząc Maddie byli wyraźnie zaskoczeni, ale nic nie powiedzieli. Po chwili Tom odpalił samochód i ruszyli w stronę centrum miasta.

***

Justin leżał w samotności na łóżku w swoim pokoju. Myślał o tym co się dzisiaj prawie wydarzyło pomiędzy nim a Maddie. Teraz myślał trzeźwo, jego umysłu nie zaćmiewał widok pięknej dziewczyny i już wiedział, że nigdy nie powinien dopuścić aby coś takiego się wydarzyło. Co on sobie myślał? Nie może żywić takich uczyć do tej dziewczyny, nie może pozwolić aby coś więcej ich połączyło. Był głupi myśląc, że mogliby być razem. Musi trzymać ją na dystans dla jej własnego dobra. Gdyby byli razem skrzywdziłby ją. Bez wątpienia cierpiałaby przez niego, a tego przecież nie chciał. Jeśli ta dziewczyna się w nim zakocha to będzie koniec dla nich obojga, był tego pewien. Postanowił, że już nigdy nie dopuści do podobnej sytuacji tak jak dzisiaj. Serce go bolało, czuł jakby ktoś rozrywał je na miliony kawałków, ale wiedział, że tak trzeba, że postępuje słusznie. Z zamyślenia wyrwał go dźwięk telefonu. Odebrał i usłyszał w słuchawce głos swojego kupmpla Tylera.
-Siema stary, jedziemy na imprezę. Piszesz się? - zapytał chłopak. Justin pomyślał, że to pomoże mu, odreagować i zapomnieć o wszystkim chociaż na chwilę.
-Jasne. Gdzie jesteście? - zapytał chłopak
-Jedziemy do klubu „Circus“. - odpowiedział Tyler
-Spotkamy się na miejscu. - odpowiedział Justin i rozłączył się. Postanowił wziąć szybki prysznic, następnie założył świeże ciuchy, wyszedł z domu i wsiadł do samochodu.

***

Tom zaparkował przed klubem i wszyscy wysiedli z samochodu. Maddie czuła się trochę zdenerwowana, nerwowo poprawiła sukienkę i ruszyła w stronę wejścia wraz z reszta towarzyszy. W klubie było głośni i wszyscy już bawili się w najlepsze. Ruszyli w głąb sali i zajęli jeden z wolnych stolików. Zamówili po drinku i zaczęli rozmawiać. Pierwszy drink nieco rozluźnił Maddie i dziewczyna zaczęła się czuć trochę pewniej. Wcześniej martwiła się, że nie będzie miała o czym rozmawiać z przyjaciółmi Ashley, ale wszystko było bardzo naturalne i świetnie się z nimi bawiła. W pewnym momencie do ich stolika podszedł nieznajomy chłopak grzecznie poprosił Maddie do tańca. Monica i Ashley siedzący po obu jej stronach delikatnie ja szturchnęły dając do zrozumienia, że powinna się zgodzić. Maddie z uśmiechem wstała od stolika i poszła z chłopakiem na parkiet, chwilę później jej znajomy dołączyli do nich w tańcu. Wszyscy wspaniale się bawili, Maddie zapomniała o kłopotach i tańczyła z nowo poznanym chłopakiem. Nagle zobaczyła coś czego zupełnie się nie spodziewała. Parę czekoladowych tęczówek obserwujących ją z drugiego końca sali gdzie znajdował się bar. Chłopak stał opierając się o kontuar z butelką w ręce i patrzył na nią. Wydawał się zły i rozczarowany. Przez chwilę Maddie patrzyła mu w oczy, jej partner obrócił ją i gdy kolejny raz spojrzała w stronę baru chłopaka juz tam nie było. Rozejrzała sie i zobaczyła jak wraca do stolika przy którym siedziało trzech innych chłopaków i dwie dziewczyny.
-Muszę chwilę odpocząć. Wracam to stolika. - powiedziała Maddie do chłopaka
-A może pójdziemy do baru i czegoś się napijemy? - zapytał chłopak
-Pewnie, chodźmy. - powiedziała. Przy barze zamówili drinki i zaczęli rozmawiać. Chłopak miał na imię Matt i wydawał sie niezwykle sympatyczny.
-Duszno tu. Chcesz się przejść? - zapytał Matt
-Jasne tylko powiem znajomym, że na chwilę wychodzę.
-Chyba świetnie się bawią. Może im nie przeszkadzajmy. - powiedział chłopak. Maddie spojrzała na swoich znajomych. Faktycznie bawili się w najlepsze, więc postanowiła im nie przeszkadzać i wyszła z Mattem z klubu. Szli ulicą rozmawiając i śmiejąc się. Skręcili w małą ciemna uliczkę.
-Chyba powinniśmy już wracać. Dziewczyny pewnie się zastanawiają gdzie jestem. - powiedziała Maddie
-Raczej świetnie się bawią i nawet nie zauważyli, że nas nie ma.
-Być może, ale lepiej już wracajmy. - powiedziała Maddie i zawróciła w stronę klubu.
-Poczekaj. - powiedział Matt łapiąc ją za rękę i delikatnie przypierając do ściany. Chłopak zbliżył swoją twarz do twarzy dziewczyny chcąc ja pocałować.
-Nie mogę, przepraszam. - powiedziała Maddie odwracając twarz i próbując odejść, ale uściska Matta stał sie nagle silniejszy.
-Oj no przecież chcesz. - powiedział chłopak uśmiechając się.
-Nie, nie chcę. Puść mnie. - powiedziała dziewczyna stanowczo. Zaczynała się denerwować.
-Nie musisz zgrywać takiej niedostępnej. - powiedział chłopak wciąż mocno ją trzymając i próbując pocałować. Maddie usiłowała się wyrwać z jego żelaznego uścisku, ale chłopak nadal mocno ja trzymał. W pewnym momencie jedną ręką zaczął podnosić do góry jej sukienkę.
-Przestań! Puść mnie! - krzyknęła Maddie, a chłopak się zaśmiał.
-Daj spokój, będzie fajnie. - powiedział nie przestając jej dotykać. Jego ręka jeździła po jej udzie coraz wyżej.
-Nie! - krzyknęła dziewczyna próbując ściągnąć jego rękę.
-Przestań się szarpać! A coś ty myślała? Że pójdziemy sobie za rączkę na spacer i pogadamy o zainteresowaniach? - powiedział Matt. Teraz już wyraźnie był zły. Maddie wiedziała, że nie zamierza jej puścić i bardzo się bała. Chłopak trzymał ją w żelaznym uścisku i łapczywie całował po szyi. Maddie próbowała kopać i bić, ale na nic sie to nie zdało, tylko jeszcze bardziej rozwścieczyło chłopaka. Zaczęła krzyczeć, ale zabrakło jej tchu kiedy chłopak zamachnął się i z całej siły uderzył ja w twarz. Z jej oczu popłynęły łzy, nie wiedziała co ma zrobić, szarpała się, ale nie osiągnęła żadnego skutku. Matt podciągnął wyżej jej sukienkę i błądził ręką po wewnętrznej stronie jej uda, podciągając ją coraz wyżej. Maddie krzyczała ile sił w płucach, ale w pobliżu nie było nikogo kto mógłby jej pomóc.

***

Justin siedział ze znajomymi przy stoliku i obserwował parkiet. Szukał w tłumie Maddie, ale nie mógł jej dojrzeć. Widział tylko jej znajomych rozglądających się po klubie, najwidoczniej też szukali Maddie i wyglądali na zaniepokojonych. Justin powiedział, że idzie po kolejne piwo i odszedł w strone baru.
-Hej była tu taka dziewczyna. Długie kasztanowe włosy, niebieskie oczy, ubrana była w czarna sukienkę. Bardzo ładna. Widziałeś ją? - zapytał Justin barmana
-Siedziała tu przez chwilę z jakimś chłopakiem, a później widziałem jak wychodzili. - odpowiedział chłopak
-Dobra, dzięki. - powiedział Justin. Zaczął się martwić, Maddie wyszła z jakimś obcym chłopakiem i nie wróciła. Postanowił wyjść z klubu i jej poszukać. Miał złe przeczucia, bał się o nią. Pamiętał co wcześniej postanowił, ale to było silniejsze od niego. Musiał sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Wyszedł z klubu i zaczął iść powoli ulicą. Usłyszał krzyk i przyśpieszył kroku. Gdy poznał głos Maddie zaczął biec. Nagle zobaczył ją. Jakiś chłopak przypierał ją do ściany, Maddie krzyczała, a z jej oczu płynęły łzy. Błagała chłopaka żeby przestał, żeby ją zostawił.
-Zostaw ją! - krzyknął Justin. Poczuł nieopisaną wściekłość. Podbiegł do chłopaka i odciągnął go od dziewczyny. Uderzył go z taką siłą, że chłopak wpadł na przeciwległą ścianę budynku i osunął się na ziemię. Justin podszedł do niego i zaczął bić pięściami po twarzy. Nie potrafił sie opanować, miał ochotę zabić go za to co zrobił dziewczynie na której tak mu zależało. W końcu chłopakowi udało się podnieść, próbował uderzyć Justin, ale ten zrobił unik więc chłopak uciekł. Justin miał ochotę za nim biec, ale spojrzał na Maddie i natychmiast sie opamiętał. Dziewczyna leżała oparta o ścianę z twarzą ukrytą w dłoniach i płakała. Justin padł przy niej na kolana.
-Maddie wszystko dobrze? Coś ci zrobił? - zapytał chłopak przerażony. Maddie nie wypowiedziała ani słowa. Nadal siedziała skulona z ukryta twarzą. - Boże błagam odezwij się! - krzyknął błagalnie Justin łapiąc ją za ramiona. Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na Justina zapłakanymi oczami. Nic nie powiedziała, tylko przytuliła sie mocno do Justina, a chłopak z westchnienie ulgi objął ją i zaczął uspokajać.
-Już wszystko dobrze, nic Ci nie grozi. Jestem przy Tobie. - mówił do niej łagodnym głosem głaszcząc długie, zmierzwione włosy.
-Dziękuję. - powiedziała cicho dziewczyna.
-Nic ci nie jest? Skrzywdził Cię? - zapytał Justin
-Nic mi nie jest. - odpowiedziała równie cicho.
-Chodź, odwiozę Cię do domu. - powiedział Justin pomagając jej wstać. Gdy na nią patrzył czuł się potwornie. Wiedział, że to nie jego wina, ale czuł, że mógł jakoś temu zapobiec. Przecież chciał ją chronić, chciał sie niż opiekować, a tymczasem pozwolił żeby wyszła z jakimś obcym chłopakiem, który usiłował ją skrzywdzić. Dziewczyna był roztrzęsiona i wystraszona. Justin okrył ją swoja kurtką, objął ramieniem i poprowadził w stronę samochodu.



Wiem, że dość długo nie było tego rozdziału, no ale wiecie...święta, nowy rok i mnóstwo rodzinnych spotkań pochłaniało mój czas. Mam nadzieję, że fajnie spędziliście święta i sylwestra, a nowy rozdział wam sie spodoba. Czytajcie i komentujcie :)

4 komentarze = kolejny rozdział