piątek, 20 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 1

    Maddie poczuła na twarzy ciepłe promienie słońca wlewające się do pokoju przez odsłonięte okno, leniwie otworzyła oczy i przeciągnęła się. Była godzina 6.30. Powinna już wstać, ale zupełnie nie miała na to ochoty, leżała na łóżku ze wzrokiem wbitym w sufit. Ostre słońce świecące jej prosto w twarz zaczęło ją drażnić więc odwróciła się plecami do okna. Nienawidziła Los Angeles i tego wiecznego słońca, tęskniła za Chicago. Każdego dnia takie były jej pierwsze myśli zaraz po przebudzeniu się. Z westchnieniem przerwała rozmyślania i podniosła się z łóżka. Przechodząc przez pokój przystanęła przed ogromnym lustrem i spojrzała na swoje odbicie. W prawym górnym rogu lustra było przyczepione zdjęcie cheerleaderki w niebiesko-złotym kostiumie. Dziewczyna na fotografii uśmiechała się radośnie, w jej oczach tańczyły srebrne iskierki, kasztanowe włosy spływały falami po ramionach. Maddie doskonale pamiętała, że to zdjęcie zrobiła jej najlepsza przyjaciółka Vicki rok temu w Chicago, kiedy jeszcze była szczęśliwa, zanim wszystko sie posypało. Nie skarżyła się, nie miała do nikogo pretensji, ale każdego ranka spoglądała na zdjęcie i zastanawiała się, gdzie podziała się ta pełna życia dziewczyna. Ponownie spojrzała na swoje odbicie, westchnęła i pomaszerowała do łazienki. Weszła pod prysznic i odkręciła gorącą wodę, której przez chwilę pozwoliła spływać po swoim ciele. Po szybkim prysznicu owinęła się w biały, puszysty ręcznik, wysuszyła włosy i wyszła z łazienki. Przez kilka minut przerzucała ciuchy w garderobie szukając czegoś odpowiedniego na kolejny upalny dzień, w końcu wybrała czarny t-shirt i krótkie niebieskie spodenki. Zabrała z krzesła swoją szkolną torbę, wyszła z pokoju. Na korytarzu poczuła słodki zapach naleśników i czekolady, zeszła do kuchni i zobaczyła mamę wyciągającą talerze.
-Cześć mamo.-powiedziała
-Hej córciu. Siadaj, zrobiłam naleśniki.-powiedziała mama stawiając przed dziewczyną talerz parujących naleśników i polewę czekoladową. Maddie zupełnie nie była głodna, ale nie chcąc zrobić mamie przykrości przełożyła jednego naleśnika na mniejszy talerz, polała czekoladą i zaczęła powoli jeść.
-Posłuchaj, nie odbiorę Cię dzisiaj ze szkoły. Od razu po pracy jadę do szpitala.-powiedziała mama
-Nie ma sprawy, wrócę autobusem. Zostawię książki i przyjadę do Ciebie.-odpowiedziała Maddie - Dzięki za śniadanie. Musze lecieć.
-Zaczekaj, odwiozę cię.
-Nie, dzięki. Przejdę się.-Maddie uśmiechnęła się do mamy, pocałowała ją w policzek i wyszła z domu na zalaną słońcem ulicę.
    Lubiła spacery, na świeżym powietrzu mogła spokojnie rozmyślać. Po kilkunastu minutach stanęła przed szarym, ogromnym gmachem szkoły i ciężkim krokiem ruszyła w stronę frontowych drzwi. Za każdym razem jak wchodziła do szkoły czuła się w niej jak intruz, pomimo tego, że uczęszczała do tej szkoły juz prawie rok to wciąż czuła się w niej obco. Nie miała wielu znajomych w LA, bo po prostu nie miała na to czasu. Miała tutaj tylko Ashley, którą poznała zaraz po przeprowadzce i od razu się zaprzyjaźniły.
-Hej!-powiedziała Ashley doganiając ją na szkolnym korytarzu
-Hej.-odpowiedziała Maddie uśmiechając się do dziewczyny
-Słuchaj, dzisiaj jest mecz. Pójdziemy razem.-zapytała Ashley
-Wybacz, ale obiecałam mamie, że od razu po szkole przyjadę do szpitala.-powiedziała z przepraszającą miną
-Oj daj spokój. Jeśli raz wyrwiesz się gdzieś po szkole to nic takiego się nie stanie.-namawiała ja Ashley
-No dobrze, zastanowię się.-odpowiedziała Maddie, Ashley szeroko się uśmiechnęła i poszły razem na pierwszą lekcję, którą był angielski.
     Maddie zastanawiała się nad propozycją Ashley, aby razem wybrały się na mecz. Kusiło ją, żeby iść z przyjaciółką i chociaz jedno popołudnie spędzić jak każda normalna nastolatka. Wiedziała, że mama nie będzie miała nic przeciwko, bo często sama ją namawiała, żeby zaczęła spędzać więcej czasu z rówieśnikami. W przerwie na lunch zadzwoniła do mamy i powiedziała, że chciałaby po szkole wyjść z Ashley, jednak mama powiedziała, że chciałabym o czymś z nia porozmawiać. Pomimo zapewniec mamy, że nic złego sie nie stało, dziewczyna od razu po szkole czym prędzej pognała do szpitala. Gdy tylko znalazła się w budynku, pospieszyła do windy, a następnie wpadła jak burza do sali gdzie leżała jej siostra. Był to spory pokój z pomalowanymi na żółto ścianami, na których wisiały różne rysunki, które mamalowała siostra Maddie Tina. Dziewczynka była tu od niemal roku i wnętrze nabrało nieco domowego wyglądu. Było tam kilka roślin, troche porozrzucanych zabawek, pod oknem stała kanapa i stolik, była tez duża szafa i kilka mniejszych szafeczek. Po lewej stronie były drzwi do kolejnego pokoju, w którym było zwykłe łóżku i łózko w którym sypiała Tina. Maddie rozejrzała się po pomieszczeniu, nikogo nie było w środku, więc otworzyła drzwi aby wyjść i poszukać mamy, ale właśnie w tym momencie mama wpadła do sali.
-Mamo co sie stało?!-dopytywała Maddie
-Spokojnie, z Tiną wszystko w porządku.-powiedziała mama uspokajającym tonem. Maddie zauważyła, że mama była lekko podekscytowana. Strach o młodszą siostrę został zastąpiony przez zaciekawienie.
-Nigdy nie uwierzysz co sie stało. Ten, ten cały Justin Bieber! Dzwonił dzisiaj do szpitala jego manager, powiedział, że widzieli te filmiki jak Tina śpiewa jego piosenki, te filmy, które tu zamieszczałaś w internecie i powiedział, że ten cały Justin chciałby odwiedzić Tinę jeśli się zgodzę!
-Hę?!-Maddie była w takim szoku, że tylko tyle mogła z siebie wydusić
-No naprawdę!-powiedziała z uśmiechem mama
-I ty uważasz, że to dobry pomysł?-zapytała sceptycznie Maddie
-Dlaczego nie?-zapytała mama
-Mamo czy ty czytasz gazety? Masz pojęcie co ten chłopak wyprawia? Chcesz, żeby Tina miała do czynienia z kimś takim?-mówiła dziewczyna
-Maddie ale ona tak go lubi! Wiesz jaka by była szczęśliwa?
-No dobrze. Jak uważasz.-odpowiedziała zrezygnowana Maddie, a mama wyszła pokoju.
Maddie klapnęła na kanapę i zaczęła się zastanawiać. Tina miała dopiero 4 lata i faktycznie uwielbiała Justina Biebera, a Maddie nie potrafiła tego pojąć. Nigdy nie lubiła tego chłopaka i wcale nie chodziło o jego piosenki. Muzyka jej się podobała, ale nie lubiła go jako osoby. Uważała, że to arogancki bufon, nie znała go, ale czytała gazety i to co on wyprawiał było dla niej nie do przełknięcia. Wcale nie była zadowolona z tego, że być może ten chłopak tu sie pojawi. Jednak wiedziała ile szczęścia by to przyniosło jej siostrze, więc nie miała innego wyjścia jak tylko to zaakceptować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz