Niebo pomału ogarniała ciemność, tu i ówdzie pojawiały się gwiazdy. Maddie leżała na łóżku patrząc się w sufit. Już dawno przestała płakać, ale jej oczy wciąż były czerwone i zapuchnięte. Z trudem wymówiła się od spędzenia z koleżankami reszty tego popołudnia mówiąc im, że musi pomóc mamie w domu. Nie była dumna z tego oszustwa, nie znosiła kłamstwa, ale nie chciała mówić im prawdy. Po pierwsze zapewne i tak by jej nie uwierzyły, a po drugie nawet gdyby to nie chciała żeby się nad nią litowały i pocieszały. Wolała przeboleć tą sytuacje w samotności. Od kilku godzin nie ruszyła się z łóżka, straciła poczucie czasy rozmyślając. Wyrzucała sobie naiwność i brak zdrowego rozsądku. Gdyby była chociaż trochę mądrzejsza to wiedziałaby, że taki chłopak jak Bieber nigdy nie zwiąże się z taka zwykłą dziewczyną jak ona. Przecież może mieć każdą, więc dlaczego pomyślała, że chciałby właśnie ją? To śmieszne. Kto wybrałby ją gdyby mógł mieć za dziewczynę Selene Gomez? Piękną, sławną z którą mógłby się wszędzie pokazać. Żałowała, że dopiero teraz to sobie uświadomiła, bo oszczędziłoby to jej wiele cierpienia. Do jej błękitnych oczów ponownie napłynęły łzy, ale postanowiła, że już więcej nie może sobie na nie pozwolić i szybko otarła twarz wierzchem dłoni. W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi.
-Maddie? Skarbie? Zrobiłam kolację, zejdź na dół. - powiedziała mama zza drzwi.
-Za chwilę zejdę. - odpowiedziała Maddie i usiadła na łóżku. Spojrzała na zegarek, nie wiedziała kiedy zrobiło się tak późno. Wstała z łóżka i poszła do łazienki, obmyła twarz zimną wodą, po czym zeszła do kuchni.
-Co na kolację? - zapytała siląc się na beztroski ton.
-Spaghetti. - odpowiedziała mama.
-Super, pycha. - odpowiedziała Maddie uśmiechając się. Po chwili razem zasiadły do kuchennego stołu.
-Wszystko w porządku? - zapytała mama spoglądając na córkę badawczym wzrokiem.
-Tak, pewnie. A czemu pytasz?
-Dzwonił Justin kilka razy. Powiedział, że masz wyłączoną komórkę, a chciał porozmawiać. Pokłóciliście się?
-Nie. Po prostu nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziała Maddie uparcie nawijając makaron na widelec.
-Za chwilę zrobisz dziurę w talerzu. Rozumiem, że jesteś zła na Justina, ale czym zawinił ci talerz?
Maddie odłożyła widelec i odsunęła talerz.
-Nie jestem na niego zła. Po prostu jest mi przykro. - powiedziała
-Czyli jednak się pokłóciliście. - powiedziała mama.
-Nie. Justin wrócił do byłej dziewczyny i tyle. - powiedziała Maddie ponownie podnosząc widelec i gmerając w talerzu. Helen zrobiła zaskoczoną minę.
-Ale myślałam, że coś jest między wami.
-Ja też tak myślałam, ale najwidoczniej obie się pomyliłyśmy. Przepraszam, ale nie jestem głodna. Pójdę do siebie. - powiedziała Maddie wstając od stołu. Czuła, że za chwile wybuchnie, nie chciała żeby mama zobaczyła jak źle naprawdę się czuje. Dziewczyna ledwie zamknęła za sobą drzwi do pokoju i zalała się łzami. Obiecała, że nie będzie już płakać, ale nie potrafiła się opanować, łzy same płynęły jej po twarzy.
***
Poniedziałek. Szkoła. Maddie zupełnie nie miała ochoty na szkołę. Chciała zostać w łóżku i spać dopóki ten okropny ucisk w sercu minie i znów będzie się czuła normalnie. Niestety nie było takiej możliwości, więc z westchnieniem podniosła się i zaczęła szykowac do szkoły. Godzinę później już siedziała z Ashley w samochodzie i jechała do szkoły.
-Co tak milczysz? Dobrze się czujesz? - zapytała Ashley
-Jestem okropnie nie wyspana. - odpowiedziała Maddie wymijająco.
-Kłamiesz, ale skoro nie chcesz powiedzieć to nie. - odpowiedziała Ashley.
-Nie obrażaj się na mnie. - powiedziała Maddie
-Nie obrażam się, ale nigdy nic nie mówisz. Jestem Twoją przyjaciółką i możesz mi zaufać, ale nie chcesz. - powiedziała dziewczyna z wyrzutem.
Maddie pomyślała, że może Ashley ma rację. Chciałaby mieć się komu zwierzyć, ale nie była pewna czy może i czy powinna. Jednak wiedziała, że Ashley może zaufać.
-Dobra powiem Ci o co chodzi, ale to dłuższa historia więc pogadamy o tym później. - obiecała Maddie. W tym momencie Ashley skręciła w boczna uliczkę i zatrzymała samochód.
-Co ty robisz? - zapytała Maddie zaskoczona.
-Daj spokój, pierwszą mamy biologię. Kto by się na nią spieszył? Mów o co chodzi. - powiedziała Ashley odwracając się do przyjaciółki. Maddie głęboko odetchnęła i zaczęła wszystko opowiadać. Po 20 minutach skończyła, a Ashley siedziała z szeroko otwartymi oczami, rozchylonymi ustami i milczała.
-Ashley? - Maddie pomachała przyjaciółce ręką przed oczami aby się ocknęła.
-Przepraszam, ale jestem w szoku. - wybełkotała Ashley
-Wiedziałam, że mi w to nie uwierzysz!
-Nie! Jestem w szoku, że on jest takim draniem! - Ashley tak krzyknęła, że Maddie aż podskoczyła na siedzeniu.
-Co?! - dziewczyna spojrzała zszokowana na przyjaciółkę. Ze wszystkich ludzi jakich spotkała w życiu to właśnie Ashley była największą fanką Justina.
-Nie wiem jak mógł coś takiego zrobić! Najpierw Cię podrywa i czaruje, a później wraca do byłej dziewczyny i nawet nie raczy o tym wspomnieć! Chociaż nawet jakby Ci o tym powiedział to i tak to podłe! Tak się nie robi! Nie można traktować ludzi jak zabawki, przecież to okropne! Jest skończonym draniem, idiotą....
-Ashley! Bierz czasem oddech! - przerwała przyjaciółce Maddie. Ashley odetchnęła, ale nadal na twarzy była czerwona ze złości. Nagle odwróciła się znów w stronę przyjaciółki.
-Na Ciebie też jestem wściekła! Jak mogłaś mi nie powiedzieć o tym co ten chłopak z klubu próbował Ci zrobić?!
-Przepraszam Ashley, nie chciałam Cie martwić. Było, minęło. Powinnam Ci powiedzieć, przepraszam, nie gniewaj się. - powiedziała Maddie błagalnym tonem.
-Wybaczam, ale to ostatni raz! - powiedziała Ashley wciąż udając złą, ale Maddie widziała, że już przestała się złościć.
-Obiecuję. - powiedziała Maddie. - Teraz ruszaj, musimy zdążyć przynajmniej na drugą lekcję. - dodała śmiejąc się.
***
Lekcje dzisiaj minęły wyjątkowo szybko. Maddie musiała przyznać się przed samą sobą, że po zwierzeniu się Ashley było jej zdecydowanie lżej. Cieszyła się, że ma kogoś z kim może porozmawiać. Pierwszy raz zaczęła czuć się w tym mieście jak w domu. Na chwilę zapomniała o Justinie i zaraz po lekcjach z uśmiechem na ustach powędrowała do szpitala. Jej dobry nastrój nie trwał długo. Gdy weszła do pokoju Tiny zaraz za drzwiami wpadła na Justina.
-O...cześć. - powiedział Justin zaskoczony. Jego mina zdradzała straszne zakłopotanie.
-Cześć. - odpowiedziała sztywno Maddie wymijając chłopaka i podchodząc do siostry żeby się w nią przywitać.
-Justin układał ze mną puzzle! Ułożyliśmy prawie całego konia! - mówiła Tina
-Świetnie! Pokażesz mi? - powiedziała Maddie uśmiechając się do siostry.
-Eee...Maddie możemy porozmawiać? - zapytał Justin
-Nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziała Maddie stawiając siostrę na podłodze i patrzą wprost na Justina. W tym momencie do pokoju weszła Helen. Widząc Maddie patrząca ze złością na Justina postanowiła zabrać Tinę z pokoju.
-Maddie muszę Ci to wytłumaczyć. - powiedział Justin gdy tylko drzwi za Tiną i jej mamą sie zamknęły.
-Nie musisz mi niczego tłumaczyć. Zresztą wcale nie chcę Cię słuchać. Byłam głupia i naiwna, ale już nie jestem. Bez względu na to co powiesz niczego nie zmienisz. Myślałam, że jesteś inny, ale ty widzisz tylko czubek własnego nosa, traktujesz ludzi jak zabawki, a jak już się nimi znudzisz to wyrzucasz na śmietnik. Nie zamierzam być Twoją kolejna ofiarą. Jesteś kompletnym kretynem i nie wiem jak mogłam Ci zaufać. Możesz przyjeżdżać do Tiny, nie mogę Ci tego zabronić, ale ode mnie trzymaj się z daleka. - powiedziała Maddie patrząc Justinowi prosto w oczy.
-Rozumiem. Właściwie to masz rację. Chociaż muszę przyznać, że lubiłem Cię, byłaś miłą odmianą. - powiedział chłopak z bezczelnym uśmiechem na twarzy.
-Boże jak ja mogłam Cię lubić. - powiedziała Maddie kręcąc głową z niedowierzaniem.
-Jednak lubiłaś skarbie. Tak bardzo mnie lubiłaś, że w tej Twojej malutkiej, pustej główce uroiło się, że coś mogłoby między nami być. Kochanie ja moge mieć każdą laskę, nie potrzebuje takich naiwnych dziewek jak ty. - odpowiedział kpiąco.
-Wynoś się. - powiedziała stanowczo Maddie. Chłopak bezczelnie się zaśmiał.
-Pożegnaj ode mnie Tinę. - powiedział i dalej się śmiejąc opuścił pokój.
Maddie schowała twarz w dłoniach i po raz kolejny się rozpłakała. To co powiedział Justin złamało jej serce. Jego słowa raniły tak głęboko, że czuła jak jej serce rozrywa się na tysiące kawałków. Po chwili jednak otarła łzy, nie chciała okazywać słabości przed nikim, nawet przed samą sobą. W końcu od dawna robiła dobra minę do złej gry, więc miała wprawę. Wzięła kilka głębokich oddechów, poszła do łazienki żeby obmyć twarz i postanowiła znaleźć mamę i Tinę. Wyszła z łazienki i skierowała się do drzwi. W połowie drogi poczuła ostry, przeszywający ból w klatce piersiowej. Nie mogła oddychać, ból był nie do zniesienia, zaczęło jej się kręcić w głowie, a nogi odmówiły posłuszeństwa. Nic nie widziała, przed oczami miała wyłącznie ciemność. Poczuła tylko jak upada i zupełnie straciła świadomość.
Wiem, znów nawaliłam bo rozdział powinien pojawić się już dawno. Bardzo przepraszam, mam ostatnio dużo na głowie. Mam nadzieję, że mi wybaczycie :) Zapraszam do czytania i komentowania :)
6 komentarzy (każdy od innej osoby) = 7 rozdział
Cudowny rozdział. Czekam na nn i zapraszam do mnie tak-dlugo-jak-bedziesz-mnie-kochac.blogspot.com Mimo ze na beliebersfovererbelieve.crazylife.pl opowiadanie jest skonczone to nie skonczylam swojej tworczosci o Justinie. Wczesniej nie mialam czasu przeczytac twojego opowiadania ale jest naprawde swietne i mam nadzieje ze kiedys uda sie byc Justinowi i Maddie razem. :) trzymam kciuki aby wena cie nigdy nie opuscila i jeszcze raz zapraszam na tak-dlugo-jak-bedziesz-mnie-kochac.blogspot.com zapraszam rowniez do komentowania wpisow. :)
OdpowiedzUsuńNowe rozdziały na tak-dlugo-jak-bedziesz-mnie-kochac.blogspot.com
OdpowiedzUsuńno nareszcie jest :*
OdpowiedzUsuń