poniedziałek, 17 marca 2014
BELIEVE MOVIE
Hej! Mam ogromną prośbę. Nie mogłam iść do kina na "Believe", a bardzo chciałabym go obejrzeć. Znacie może jakieś strony na których można obejrzeć film bez żadnych pierdół typu: wypełnianie ankiet, aktywacja konta, podawanie numeru telefonu i wpisywanie pin-u itp. Próbowałam na wielu stronach, rejestrowałam, wypełniałam ankiety, a filmu i tak nie mogłam obejrzeć. Byłabym niezmiernie wdzięczna gdyby ktoś był tak miły i podał mi stronę gdzie będzie można film obejrzeć. Z góry bardzo dziękuję :)
piątek, 28 lutego 2014
ROZDZIAŁ 6
Niebo pomału ogarniała ciemność, tu i ówdzie pojawiały się gwiazdy. Maddie leżała na łóżku patrząc się w sufit. Już dawno przestała płakać, ale jej oczy wciąż były czerwone i zapuchnięte. Z trudem wymówiła się od spędzenia z koleżankami reszty tego popołudnia mówiąc im, że musi pomóc mamie w domu. Nie była dumna z tego oszustwa, nie znosiła kłamstwa, ale nie chciała mówić im prawdy. Po pierwsze zapewne i tak by jej nie uwierzyły, a po drugie nawet gdyby to nie chciała żeby się nad nią litowały i pocieszały. Wolała przeboleć tą sytuacje w samotności. Od kilku godzin nie ruszyła się z łóżka, straciła poczucie czasy rozmyślając. Wyrzucała sobie naiwność i brak zdrowego rozsądku. Gdyby była chociaż trochę mądrzejsza to wiedziałaby, że taki chłopak jak Bieber nigdy nie zwiąże się z taka zwykłą dziewczyną jak ona. Przecież może mieć każdą, więc dlaczego pomyślała, że chciałby właśnie ją? To śmieszne. Kto wybrałby ją gdyby mógł mieć za dziewczynę Selene Gomez? Piękną, sławną z którą mógłby się wszędzie pokazać. Żałowała, że dopiero teraz to sobie uświadomiła, bo oszczędziłoby to jej wiele cierpienia. Do jej błękitnych oczów ponownie napłynęły łzy, ale postanowiła, że już więcej nie może sobie na nie pozwolić i szybko otarła twarz wierzchem dłoni. W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi.
-Maddie? Skarbie? Zrobiłam kolację, zejdź na dół. - powiedziała mama zza drzwi.
-Za chwilę zejdę. - odpowiedziała Maddie i usiadła na łóżku. Spojrzała na zegarek, nie wiedziała kiedy zrobiło się tak późno. Wstała z łóżka i poszła do łazienki, obmyła twarz zimną wodą, po czym zeszła do kuchni.
-Co na kolację? - zapytała siląc się na beztroski ton.
-Spaghetti. - odpowiedziała mama.
-Super, pycha. - odpowiedziała Maddie uśmiechając się. Po chwili razem zasiadły do kuchennego stołu.
-Wszystko w porządku? - zapytała mama spoglądając na córkę badawczym wzrokiem.
-Tak, pewnie. A czemu pytasz?
-Dzwonił Justin kilka razy. Powiedział, że masz wyłączoną komórkę, a chciał porozmawiać. Pokłóciliście się?
-Nie. Po prostu nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziała Maddie uparcie nawijając makaron na widelec.
-Za chwilę zrobisz dziurę w talerzu. Rozumiem, że jesteś zła na Justina, ale czym zawinił ci talerz?
Maddie odłożyła widelec i odsunęła talerz.
-Nie jestem na niego zła. Po prostu jest mi przykro. - powiedziała
-Czyli jednak się pokłóciliście. - powiedziała mama.
-Nie. Justin wrócił do byłej dziewczyny i tyle. - powiedziała Maddie ponownie podnosząc widelec i gmerając w talerzu. Helen zrobiła zaskoczoną minę.
-Ale myślałam, że coś jest między wami.
-Ja też tak myślałam, ale najwidoczniej obie się pomyliłyśmy. Przepraszam, ale nie jestem głodna. Pójdę do siebie. - powiedziała Maddie wstając od stołu. Czuła, że za chwile wybuchnie, nie chciała żeby mama zobaczyła jak źle naprawdę się czuje. Dziewczyna ledwie zamknęła za sobą drzwi do pokoju i zalała się łzami. Obiecała, że nie będzie już płakać, ale nie potrafiła się opanować, łzy same płynęły jej po twarzy.
***
Poniedziałek. Szkoła. Maddie zupełnie nie miała ochoty na szkołę. Chciała zostać w łóżku i spać dopóki ten okropny ucisk w sercu minie i znów będzie się czuła normalnie. Niestety nie było takiej możliwości, więc z westchnieniem podniosła się i zaczęła szykowac do szkoły. Godzinę później już siedziała z Ashley w samochodzie i jechała do szkoły.
-Co tak milczysz? Dobrze się czujesz? - zapytała Ashley
-Jestem okropnie nie wyspana. - odpowiedziała Maddie wymijająco.
-Kłamiesz, ale skoro nie chcesz powiedzieć to nie. - odpowiedziała Ashley.
-Nie obrażaj się na mnie. - powiedziała Maddie
-Nie obrażam się, ale nigdy nic nie mówisz. Jestem Twoją przyjaciółką i możesz mi zaufać, ale nie chcesz. - powiedziała dziewczyna z wyrzutem.
Maddie pomyślała, że może Ashley ma rację. Chciałaby mieć się komu zwierzyć, ale nie była pewna czy może i czy powinna. Jednak wiedziała, że Ashley może zaufać.
-Dobra powiem Ci o co chodzi, ale to dłuższa historia więc pogadamy o tym później. - obiecała Maddie. W tym momencie Ashley skręciła w boczna uliczkę i zatrzymała samochód.
-Co ty robisz? - zapytała Maddie zaskoczona.
-Daj spokój, pierwszą mamy biologię. Kto by się na nią spieszył? Mów o co chodzi. - powiedziała Ashley odwracając się do przyjaciółki. Maddie głęboko odetchnęła i zaczęła wszystko opowiadać. Po 20 minutach skończyła, a Ashley siedziała z szeroko otwartymi oczami, rozchylonymi ustami i milczała.
-Ashley? - Maddie pomachała przyjaciółce ręką przed oczami aby się ocknęła.
-Przepraszam, ale jestem w szoku. - wybełkotała Ashley
-Wiedziałam, że mi w to nie uwierzysz!
-Nie! Jestem w szoku, że on jest takim draniem! - Ashley tak krzyknęła, że Maddie aż podskoczyła na siedzeniu.
-Co?! - dziewczyna spojrzała zszokowana na przyjaciółkę. Ze wszystkich ludzi jakich spotkała w życiu to właśnie Ashley była największą fanką Justina.
-Nie wiem jak mógł coś takiego zrobić! Najpierw Cię podrywa i czaruje, a później wraca do byłej dziewczyny i nawet nie raczy o tym wspomnieć! Chociaż nawet jakby Ci o tym powiedział to i tak to podłe! Tak się nie robi! Nie można traktować ludzi jak zabawki, przecież to okropne! Jest skończonym draniem, idiotą....
-Ashley! Bierz czasem oddech! - przerwała przyjaciółce Maddie. Ashley odetchnęła, ale nadal na twarzy była czerwona ze złości. Nagle odwróciła się znów w stronę przyjaciółki.
-Na Ciebie też jestem wściekła! Jak mogłaś mi nie powiedzieć o tym co ten chłopak z klubu próbował Ci zrobić?!
-Przepraszam Ashley, nie chciałam Cie martwić. Było, minęło. Powinnam Ci powiedzieć, przepraszam, nie gniewaj się. - powiedziała Maddie błagalnym tonem.
-Wybaczam, ale to ostatni raz! - powiedziała Ashley wciąż udając złą, ale Maddie widziała, że już przestała się złościć.
-Obiecuję. - powiedziała Maddie. - Teraz ruszaj, musimy zdążyć przynajmniej na drugą lekcję. - dodała śmiejąc się.
***
Lekcje dzisiaj minęły wyjątkowo szybko. Maddie musiała przyznać się przed samą sobą, że po zwierzeniu się Ashley było jej zdecydowanie lżej. Cieszyła się, że ma kogoś z kim może porozmawiać. Pierwszy raz zaczęła czuć się w tym mieście jak w domu. Na chwilę zapomniała o Justinie i zaraz po lekcjach z uśmiechem na ustach powędrowała do szpitala. Jej dobry nastrój nie trwał długo. Gdy weszła do pokoju Tiny zaraz za drzwiami wpadła na Justina.
-O...cześć. - powiedział Justin zaskoczony. Jego mina zdradzała straszne zakłopotanie.
-Cześć. - odpowiedziała sztywno Maddie wymijając chłopaka i podchodząc do siostry żeby się w nią przywitać.
-Justin układał ze mną puzzle! Ułożyliśmy prawie całego konia! - mówiła Tina
-Świetnie! Pokażesz mi? - powiedziała Maddie uśmiechając się do siostry.
-Eee...Maddie możemy porozmawiać? - zapytał Justin
-Nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziała Maddie stawiając siostrę na podłodze i patrzą wprost na Justina. W tym momencie do pokoju weszła Helen. Widząc Maddie patrząca ze złością na Justina postanowiła zabrać Tinę z pokoju.
-Maddie muszę Ci to wytłumaczyć. - powiedział Justin gdy tylko drzwi za Tiną i jej mamą sie zamknęły.
-Nie musisz mi niczego tłumaczyć. Zresztą wcale nie chcę Cię słuchać. Byłam głupia i naiwna, ale już nie jestem. Bez względu na to co powiesz niczego nie zmienisz. Myślałam, że jesteś inny, ale ty widzisz tylko czubek własnego nosa, traktujesz ludzi jak zabawki, a jak już się nimi znudzisz to wyrzucasz na śmietnik. Nie zamierzam być Twoją kolejna ofiarą. Jesteś kompletnym kretynem i nie wiem jak mogłam Ci zaufać. Możesz przyjeżdżać do Tiny, nie mogę Ci tego zabronić, ale ode mnie trzymaj się z daleka. - powiedziała Maddie patrząc Justinowi prosto w oczy.
-Rozumiem. Właściwie to masz rację. Chociaż muszę przyznać, że lubiłem Cię, byłaś miłą odmianą. - powiedział chłopak z bezczelnym uśmiechem na twarzy.
-Boże jak ja mogłam Cię lubić. - powiedziała Maddie kręcąc głową z niedowierzaniem.
-Jednak lubiłaś skarbie. Tak bardzo mnie lubiłaś, że w tej Twojej malutkiej, pustej główce uroiło się, że coś mogłoby między nami być. Kochanie ja moge mieć każdą laskę, nie potrzebuje takich naiwnych dziewek jak ty. - odpowiedział kpiąco.
-Wynoś się. - powiedziała stanowczo Maddie. Chłopak bezczelnie się zaśmiał.
-Pożegnaj ode mnie Tinę. - powiedział i dalej się śmiejąc opuścił pokój.
Maddie schowała twarz w dłoniach i po raz kolejny się rozpłakała. To co powiedział Justin złamało jej serce. Jego słowa raniły tak głęboko, że czuła jak jej serce rozrywa się na tysiące kawałków. Po chwili jednak otarła łzy, nie chciała okazywać słabości przed nikim, nawet przed samą sobą. W końcu od dawna robiła dobra minę do złej gry, więc miała wprawę. Wzięła kilka głębokich oddechów, poszła do łazienki żeby obmyć twarz i postanowiła znaleźć mamę i Tinę. Wyszła z łazienki i skierowała się do drzwi. W połowie drogi poczuła ostry, przeszywający ból w klatce piersiowej. Nie mogła oddychać, ból był nie do zniesienia, zaczęło jej się kręcić w głowie, a nogi odmówiły posłuszeństwa. Nic nie widziała, przed oczami miała wyłącznie ciemność. Poczuła tylko jak upada i zupełnie straciła świadomość.
Wiem, znów nawaliłam bo rozdział powinien pojawić się już dawno. Bardzo przepraszam, mam ostatnio dużo na głowie. Mam nadzieję, że mi wybaczycie :) Zapraszam do czytania i komentowania :)
6 komentarzy (każdy od innej osoby) = 7 rozdział
-Maddie? Skarbie? Zrobiłam kolację, zejdź na dół. - powiedziała mama zza drzwi.
-Za chwilę zejdę. - odpowiedziała Maddie i usiadła na łóżku. Spojrzała na zegarek, nie wiedziała kiedy zrobiło się tak późno. Wstała z łóżka i poszła do łazienki, obmyła twarz zimną wodą, po czym zeszła do kuchni.
-Co na kolację? - zapytała siląc się na beztroski ton.
-Spaghetti. - odpowiedziała mama.
-Super, pycha. - odpowiedziała Maddie uśmiechając się. Po chwili razem zasiadły do kuchennego stołu.
-Wszystko w porządku? - zapytała mama spoglądając na córkę badawczym wzrokiem.
-Tak, pewnie. A czemu pytasz?
-Dzwonił Justin kilka razy. Powiedział, że masz wyłączoną komórkę, a chciał porozmawiać. Pokłóciliście się?
-Nie. Po prostu nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziała Maddie uparcie nawijając makaron na widelec.
-Za chwilę zrobisz dziurę w talerzu. Rozumiem, że jesteś zła na Justina, ale czym zawinił ci talerz?
Maddie odłożyła widelec i odsunęła talerz.
-Nie jestem na niego zła. Po prostu jest mi przykro. - powiedziała
-Czyli jednak się pokłóciliście. - powiedziała mama.
-Nie. Justin wrócił do byłej dziewczyny i tyle. - powiedziała Maddie ponownie podnosząc widelec i gmerając w talerzu. Helen zrobiła zaskoczoną minę.
-Ale myślałam, że coś jest między wami.
-Ja też tak myślałam, ale najwidoczniej obie się pomyliłyśmy. Przepraszam, ale nie jestem głodna. Pójdę do siebie. - powiedziała Maddie wstając od stołu. Czuła, że za chwile wybuchnie, nie chciała żeby mama zobaczyła jak źle naprawdę się czuje. Dziewczyna ledwie zamknęła za sobą drzwi do pokoju i zalała się łzami. Obiecała, że nie będzie już płakać, ale nie potrafiła się opanować, łzy same płynęły jej po twarzy.
***
Poniedziałek. Szkoła. Maddie zupełnie nie miała ochoty na szkołę. Chciała zostać w łóżku i spać dopóki ten okropny ucisk w sercu minie i znów będzie się czuła normalnie. Niestety nie było takiej możliwości, więc z westchnieniem podniosła się i zaczęła szykowac do szkoły. Godzinę później już siedziała z Ashley w samochodzie i jechała do szkoły.
-Co tak milczysz? Dobrze się czujesz? - zapytała Ashley
-Jestem okropnie nie wyspana. - odpowiedziała Maddie wymijająco.
-Kłamiesz, ale skoro nie chcesz powiedzieć to nie. - odpowiedziała Ashley.
-Nie obrażaj się na mnie. - powiedziała Maddie
-Nie obrażam się, ale nigdy nic nie mówisz. Jestem Twoją przyjaciółką i możesz mi zaufać, ale nie chcesz. - powiedziała dziewczyna z wyrzutem.
Maddie pomyślała, że może Ashley ma rację. Chciałaby mieć się komu zwierzyć, ale nie była pewna czy może i czy powinna. Jednak wiedziała, że Ashley może zaufać.
-Dobra powiem Ci o co chodzi, ale to dłuższa historia więc pogadamy o tym później. - obiecała Maddie. W tym momencie Ashley skręciła w boczna uliczkę i zatrzymała samochód.
-Co ty robisz? - zapytała Maddie zaskoczona.
-Daj spokój, pierwszą mamy biologię. Kto by się na nią spieszył? Mów o co chodzi. - powiedziała Ashley odwracając się do przyjaciółki. Maddie głęboko odetchnęła i zaczęła wszystko opowiadać. Po 20 minutach skończyła, a Ashley siedziała z szeroko otwartymi oczami, rozchylonymi ustami i milczała.
-Ashley? - Maddie pomachała przyjaciółce ręką przed oczami aby się ocknęła.
-Przepraszam, ale jestem w szoku. - wybełkotała Ashley
-Wiedziałam, że mi w to nie uwierzysz!
-Nie! Jestem w szoku, że on jest takim draniem! - Ashley tak krzyknęła, że Maddie aż podskoczyła na siedzeniu.
-Co?! - dziewczyna spojrzała zszokowana na przyjaciółkę. Ze wszystkich ludzi jakich spotkała w życiu to właśnie Ashley była największą fanką Justina.
-Nie wiem jak mógł coś takiego zrobić! Najpierw Cię podrywa i czaruje, a później wraca do byłej dziewczyny i nawet nie raczy o tym wspomnieć! Chociaż nawet jakby Ci o tym powiedział to i tak to podłe! Tak się nie robi! Nie można traktować ludzi jak zabawki, przecież to okropne! Jest skończonym draniem, idiotą....
-Ashley! Bierz czasem oddech! - przerwała przyjaciółce Maddie. Ashley odetchnęła, ale nadal na twarzy była czerwona ze złości. Nagle odwróciła się znów w stronę przyjaciółki.
-Na Ciebie też jestem wściekła! Jak mogłaś mi nie powiedzieć o tym co ten chłopak z klubu próbował Ci zrobić?!
-Przepraszam Ashley, nie chciałam Cie martwić. Było, minęło. Powinnam Ci powiedzieć, przepraszam, nie gniewaj się. - powiedziała Maddie błagalnym tonem.
-Wybaczam, ale to ostatni raz! - powiedziała Ashley wciąż udając złą, ale Maddie widziała, że już przestała się złościć.
-Obiecuję. - powiedziała Maddie. - Teraz ruszaj, musimy zdążyć przynajmniej na drugą lekcję. - dodała śmiejąc się.
***
Lekcje dzisiaj minęły wyjątkowo szybko. Maddie musiała przyznać się przed samą sobą, że po zwierzeniu się Ashley było jej zdecydowanie lżej. Cieszyła się, że ma kogoś z kim może porozmawiać. Pierwszy raz zaczęła czuć się w tym mieście jak w domu. Na chwilę zapomniała o Justinie i zaraz po lekcjach z uśmiechem na ustach powędrowała do szpitala. Jej dobry nastrój nie trwał długo. Gdy weszła do pokoju Tiny zaraz za drzwiami wpadła na Justina.
-O...cześć. - powiedział Justin zaskoczony. Jego mina zdradzała straszne zakłopotanie.
-Cześć. - odpowiedziała sztywno Maddie wymijając chłopaka i podchodząc do siostry żeby się w nią przywitać.
-Justin układał ze mną puzzle! Ułożyliśmy prawie całego konia! - mówiła Tina
-Świetnie! Pokażesz mi? - powiedziała Maddie uśmiechając się do siostry.
-Eee...Maddie możemy porozmawiać? - zapytał Justin
-Nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziała Maddie stawiając siostrę na podłodze i patrzą wprost na Justina. W tym momencie do pokoju weszła Helen. Widząc Maddie patrząca ze złością na Justina postanowiła zabrać Tinę z pokoju.
-Maddie muszę Ci to wytłumaczyć. - powiedział Justin gdy tylko drzwi za Tiną i jej mamą sie zamknęły.
-Nie musisz mi niczego tłumaczyć. Zresztą wcale nie chcę Cię słuchać. Byłam głupia i naiwna, ale już nie jestem. Bez względu na to co powiesz niczego nie zmienisz. Myślałam, że jesteś inny, ale ty widzisz tylko czubek własnego nosa, traktujesz ludzi jak zabawki, a jak już się nimi znudzisz to wyrzucasz na śmietnik. Nie zamierzam być Twoją kolejna ofiarą. Jesteś kompletnym kretynem i nie wiem jak mogłam Ci zaufać. Możesz przyjeżdżać do Tiny, nie mogę Ci tego zabronić, ale ode mnie trzymaj się z daleka. - powiedziała Maddie patrząc Justinowi prosto w oczy.
-Rozumiem. Właściwie to masz rację. Chociaż muszę przyznać, że lubiłem Cię, byłaś miłą odmianą. - powiedział chłopak z bezczelnym uśmiechem na twarzy.
-Boże jak ja mogłam Cię lubić. - powiedziała Maddie kręcąc głową z niedowierzaniem.
-Jednak lubiłaś skarbie. Tak bardzo mnie lubiłaś, że w tej Twojej malutkiej, pustej główce uroiło się, że coś mogłoby między nami być. Kochanie ja moge mieć każdą laskę, nie potrzebuje takich naiwnych dziewek jak ty. - odpowiedział kpiąco.
-Wynoś się. - powiedziała stanowczo Maddie. Chłopak bezczelnie się zaśmiał.
-Pożegnaj ode mnie Tinę. - powiedział i dalej się śmiejąc opuścił pokój.
Maddie schowała twarz w dłoniach i po raz kolejny się rozpłakała. To co powiedział Justin złamało jej serce. Jego słowa raniły tak głęboko, że czuła jak jej serce rozrywa się na tysiące kawałków. Po chwili jednak otarła łzy, nie chciała okazywać słabości przed nikim, nawet przed samą sobą. W końcu od dawna robiła dobra minę do złej gry, więc miała wprawę. Wzięła kilka głębokich oddechów, poszła do łazienki żeby obmyć twarz i postanowiła znaleźć mamę i Tinę. Wyszła z łazienki i skierowała się do drzwi. W połowie drogi poczuła ostry, przeszywający ból w klatce piersiowej. Nie mogła oddychać, ból był nie do zniesienia, zaczęło jej się kręcić w głowie, a nogi odmówiły posłuszeństwa. Nic nie widziała, przed oczami miała wyłącznie ciemność. Poczuła tylko jak upada i zupełnie straciła świadomość.
Wiem, znów nawaliłam bo rozdział powinien pojawić się już dawno. Bardzo przepraszam, mam ostatnio dużo na głowie. Mam nadzieję, że mi wybaczycie :) Zapraszam do czytania i komentowania :)
6 komentarzy (każdy od innej osoby) = 7 rozdział
sobota, 25 stycznia 2014
ROZDZIAŁ 5
Justin zatrzymał samochód przed furtką prowadzącą do domu Maddie. Wyłączył silnik i spojrzał na dziewczynę. Wciąż była blada i wystraszona, ale wyglądała dużo lepiej niż kilka minut temu.
-Na pewno dobrze się czujesz? Nie potrzebujesz lekarza? - zapytał z troską w głosie.
-Nie, nie. Wszytko jest w porządku. Dziękuje Ci Justin. - powiedziała Maddie patrząc na chłopaka.
-Nie musisz. - odpowiedział
-Mogę Cię o coś zapytać? Jak mnie znalazłeś?
Justin milczał przez chwilę po czym powiedział:
-Odkąd zobaczyłem Cię z tym chłopakiem to wiedziałem, że coś jest z nim nie tak. Kiedy dowiedziałem się, że z nim wyszłaś miałem złe przeczucie i poszedłem za wami. Później usłyszałem twój krzyk. - chłopak zamilkł na chwilę.
-Nigdy Ci się za to nie odwdzięczę. - powiedziała Maddie
-Samo to, że nic Ci nie jest to dla mnie wystarczająca nagroda. Nie wiem co bym zrobił gdyby ten gnój Cię skrzywdził. - powiedział Justin patrząc na dziewczynę. Tak bardzo chciał ją teraz przytulić, pocałować i powiedzieć ile dla niego znaczy. Zapomniał o swoich wcześniejszych rozmyślaniach i powoli zaczął zbliżać twarz do twarzy dziewczyny. Znów tak jak wtedy w szpitalu poczuł euforię, niewysłowione pragnienie aby ich usta w końcu się złączyły. Wiedział, że gdy ją pocałuje to zmieni się całe jego życie, poczuje w końcu to czego nie czuł jeszcze nigdy. Czuł jak jego serce bije coraz szybciej, oddech robi się coraz cięższy, czuł na twarzy jej słodki oddech i delikatny dotyk jej dłoni, gdy spoczęła na jego policzku. Tak, za chwilę jego życie kompletnie się zmieni. I jej też. W tym momencie przypomniał sobie o swoim postanowieniu. Cofnął się zdejmując dłoń Maddie ze swojej twarzy i odwrócił wzrok od dziewczyny.
-Powinnaś już iść. Uważaj na siebie. - powiedział chłodno patrząc przed siebie. Maddie przez chwilę milczała zupełnie zaskoczona jego zachowaniem.
-Jasne. Jeszcze raz dziękuję. - powiedziała i wysiadła z samochodu. Szła dróżką w stronę domu zaskoczona nagłą zmianą zachowania Justina. Doszła już do frontowych drzwi kiedy zauważyła, że nadal ma na sobie kurtkę Justina. Odwróciła się, ale Justin już odjeżdżał sprzed domu. Odwróciła się w stronę drzwi i otworzyła je. W domu było ciemno, zapewne mama już spała. Maddie starała się nie narobić hałasu aby jej nie obudzić. Zdjęła buty w korytarzu i cicho poszła do swojego pokoju. Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi pokoju usiadła na łóżku i głęboko westchnęła. Wciąż była trochę wystraszona. Zastanawiała się jak mogła być taka głupia, żeby wychodzić z obcym chłopakiem. Wstała z łóżka i spojrzała w lustro. Wyglądała strasznie. Włosy miała w nieładzie, sukienka była brudna, w kilku miejscach na jej ciele widniały zadrapania, a na twarzy już zaczął się robić siniak w miejscu gdzie chłopak ją uderzył. Maddie dotknęła tego miejsca i aż syknęła z bólu. „Całe szczęście, że mama mnie nie zobaczyła.“ - pomyślała, wzięła piżamę, czysty ręcznik i poszła do łazienki. Gdy już leżała w łóżku pomyślała o Justinie. Zastanawiała się nad nagłą zmianą w jego zachowaniu i zrobiło jej się przykro. Pomyślała, że pewnie uświadomił sobie, że ona jest tylko zwykłą dziewczyną, nikim ważnym więc czemu miałby się nią interesować. Z głową przepełnioną takimi myślami zapadła w niespokojny sen.
***
Justin i Maddie siedzieli na pomoście nad jeziorem i przyglądali się zachodzącemu słońcu. Dziewczyna wtulała się w niego, on czule obejmował ją ramieniem. Maddie podniosła głowę i spojrzeli sobie w oczy. Nie potrzebowali słów żeby wyrazić co w tej chwili czują, te spojrzenia pełne miłości i czułości mówiły wszystko. W tej chwili byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Tacy zakochani, tacy sobie oddani i niepotrafiący bez siebie żyć. W pewnym momencie zobaczyli błysk, zaczęli sie rozglądać dookoła. Nagle z każdej strony otoczyli ich paparazzi, a Justin spojrzał zmieszany na swoją dziewczynę. Maddie patrzyła na niego ze złością. Reporterzy zaczęli się przekrzykiwać w zadawaniu pytań.
-Justin czy to prawda, że odnowiłeś znajomość z Seleną? - pytał jeden
-Justin masz romans z Seleną? Co na to twoja obecna dziewczyna? - pytał drugi
Justin spojrzał na Maddie chcą jej to wszystko wytłumaczyć chociaż właściwie nie bardzo wiedział jak. Oboje wstali, a dziewczyna cofnęła się nadal patrząc na chłopaka ze złością i zaczęła krzyczeć:
-Mam tego dosyć Justin! Spójrz co się dzieje! Nie mam już siły, nie chcę tak dalej żyć! To mnie niszczy, nie mogę tak dłużej! To koniec Justin! - jej oczy napełniły się łzami, po tych słowach odwróciła się od chłopaka i odeszła. Justin patrzył z bólem jak jego dziewczyna odchodzi. Nigdy się tak nie czuł, jego serce jakby się zatrzymało, płuca przestały oddychać. Chciał za nią biec, ale już była daleko. Czuł, że opada z sił, a palący ból straty odbiera mu chęci do życia. Opadł na kolana i ukrył twarz w dłoniach.
Justin otworzył oczy i usiadł na łóżku przecierając dłonią zaspaną twarz. Ten sen wydawał się taki realistyczny. Marzył o tym, żeby spędzić z Maddie chociaż kilka wspaniałych chwil przy zachodzie słońca, ale wiedział, że nie może i najwyraźniej wiedziała też o tym jego podświadomość informując o tym w snach. Zrezygnowany ponownie opadł na łóżku i patrząc w sufit długo nie mógł zasnąć.
***
Maddie obudziła się oślepiona pierwszymi promieniami słońca wpadającymi do pokoju. Odwróciła się od okna mając nadzieję, że jeszcze uda jej się zasnąć. Po kilkunastu minutach przewracania się na łóżku stwierdziła, że nic z tego nie będzie, więc podniosła się z łóżka i pomaszerowała do łazienki. Spojrzawszy w lustro zobaczyła swoją twarz na której już widniał fioletowy i bolący siniak. Napełniła wannę wodą z pianą i zanurzyła się w gorącej wodzie, założyła słuchawki i przymknęła oczy. Natychmiast przypomniał jej się poprzedni wieczór, kiepskie zakończenie i dziwne zachowanie Justina. Znów zrobiło jej się przykro. Chciała żeby ją wtedy pocałował, bardzo tego chciała. Musiała w końcu przestać się oszukiwać i przyznać przed samą sobą, że zależy jej na Justinie. Czuła się przy nim wyjątkowa, bezpieczna, chciała żeby był przy niej cały czas. Rozmyślała tak aż otaczająca ją piana całkowicie znikła, a woda zrobiła się zimna. Wyszła z wanny, wytarła ciało ręcznikiem i wysuszyła włosy po czym stanęła przed lustrem i próbowała ukryć siniaka na twarzy za pomocą makijażu. Nie udało jej się zakryć go całkowicie, ale było na tyle dobrze, że jej twarz nie wyglądała tak przerażająco i bez problemu mogła powiedzieć mamie, że to był wypadek. Gotowa zeszła do kuchni gdzie mama właśnie robiła tosty.
-Wcześnie wstałaś. Jak było wczoraj? Słyszałam jak wczoraj wróciłaś, ale szybko poszłaś spać więc nie chciałam Ci przeszkadzać. - powiedziała Helen
-Było naprawdę super, świetnie się bawiłam. - powiedziała Maddie uśmiechając się i wyciągając talerze z szafki.
-Co ty masz na twarzy? - zapytała mama przyglądając się córce.
-A to nic takiego, wczoraj jak wróciłam to uderzyłam się o szafkę w łazience. Wiesz jaka bywam niezdarna. - powiedziała dziewczyna, patrząc na matkę i upewniając się, że uwierzyła. Helen zaśmiała się z córki i nałożyła tosty na dwa talerze. Obie usiadły przy stole, a Helen zaczęła bacznie przyglądać się córce.
-Czemu tak mi się przyglądasz? - zapytała Maddie
-Widziałam kto wczoraj odwiózł Cię do domu. To był Justin. Byliście wczoraj razem? - zapytała mama siląc się na beztroski ton głosu.
-Spotkaliśmy się przypadkiem i zaproponował podwózkę.
-Rozumiem. - powiedziała Helen uśmiechając się pod nosem. Maddie postanowiła udać, że tego nie zauważyła, nie chciała dalej ciągnąć tego tematu. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi, Maddie wstała aby otworzyć. Za drzwiami stała Ashley.
-Gdzieś ty się podziewała? Dzwoniłam i pisałam do ciebie całą noc! - powiedziała dziewczyna.
-Przepraszam Ashley, ale źle się poczułam i wróciła do domu. Powinnam Ci powiedzieć, wybacz. - powiedziała Maddie przepraszającym tonem.
-No dobrze, nic się nie stało. Ja i Monica wybieramy się na zakupy. Idziesz z nami? - zapytała Ashley. Maddie zastanowiła się chwilę i stwierdziła, że to całkiem dobry pomysł.
-Jasne. Wejdź, wezmę tylko torebkę i idziemy. - powiedziała Maddie
-Super! Wiesz, Monica naprawdę Cię polubiła. - powiedziała Ashley
-Ja ją też, jest w porządku. - powiedziała Maddie
-Widzisz, inni ludzie nie są wcale tacy straszni jak ci sie wydawało. - Ashley uśmiechnęła się do przyjaciółki.
-Nigdy nie powiedziałam, że ludzie są straszni. - zaprzeczyła Maddie
-Jasne. - powiedziała ironicznie Ashley, ale postanowiła już nie męczyć przyjaciółki.
-Mamo wychodzę z Ashley na zakupy. Zobaczymy się później. - powiedziała Maddie do mamy wchodząc do kuchni.
-Pewnie, bawcie sie dobrze. - powiedziała Helen.
Maddie wzięła torebkę i wraz z przyjaciółka wyszła z domu i wsiadły do samochodu. Po drodze pojechały po Monicę, a następnie ruszyły w stronę centrum. Zaczęły od sklepu z butami, gdzie śmiejąc się przymierzyły niemal wszystkie modele butów. Po trzech godzinach szły ulicą roześmiane i obładowane zakupami. Rozmawiając zauważyły grupę gapiów przed jedną z restauracji, wiele osób robiło zdjęcia, a kilku mężczyzn wyglądało na prawdziwych fotoreporterów. Dziewczyny zaciekawione tym co tak bardzo przyciąga uwagę całej ulicy podeszły bliżej.
-O mój Boże! To Justin Bieber! - krzyknęła Ashley gdy udało im się przepchać na przód tłumu. Maddie spojrzała na osobę znajdującą się w samym środku zamieszania i zaskoczona stwierdziła, że to faktycznie Justin. Jednak Justin nie był sam. Obok niego stała ładna brunetka o brązowych oczach, nikt inny tylko jego była dziewczyna Selena. Trzymali się za ręce, a paparazzi pstrykali im zdjęcia. Maddie zupełnie nie miała pojęcia o co chodzi dopóki nie zobaczyła jak Justin pochyla sie w stronę dziewczyny i namiętnie ją całuje. Tłum wybuchł entuzjazmem, posypały się oklaski. Justin oderwał się od dziewczyny i spojrzał uśmiechnięty na tłum. W końcu jego wzrok spoczął na niej. Uśmiech na twarzy Justina został zastąpiony przez wyraz zaskoczenia. Maddie czuła jak do oczu napływają jej łzy. A więc była dla niego nikim, bawił się nią, przekonał do siebie, a teraz pokazał jaki jest naprawdę. Chciał wrócić do byłej dziewczyny, a ona była dla niego tylko okresem przejściowym. Wykorzystał jej naiwność. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, aż w końcu Ashley odwróciła się i opuściła tłum. Dziewczyna usiadła na ławce nieopodal próbując powstrzymać łzy.
Wiem, że długo nie było rozdziału, jakoś nie mogłam sie ogarnąć, ale rozdział już jest i mam nadzieję, że będzie się podobał :)
5 komentarzy (każdy od innej osoby) = 6 rozdział
-Na pewno dobrze się czujesz? Nie potrzebujesz lekarza? - zapytał z troską w głosie.
-Nie, nie. Wszytko jest w porządku. Dziękuje Ci Justin. - powiedziała Maddie patrząc na chłopaka.
-Nie musisz. - odpowiedział
-Mogę Cię o coś zapytać? Jak mnie znalazłeś?
Justin milczał przez chwilę po czym powiedział:
-Odkąd zobaczyłem Cię z tym chłopakiem to wiedziałem, że coś jest z nim nie tak. Kiedy dowiedziałem się, że z nim wyszłaś miałem złe przeczucie i poszedłem za wami. Później usłyszałem twój krzyk. - chłopak zamilkł na chwilę.
-Nigdy Ci się za to nie odwdzięczę. - powiedziała Maddie
-Samo to, że nic Ci nie jest to dla mnie wystarczająca nagroda. Nie wiem co bym zrobił gdyby ten gnój Cię skrzywdził. - powiedział Justin patrząc na dziewczynę. Tak bardzo chciał ją teraz przytulić, pocałować i powiedzieć ile dla niego znaczy. Zapomniał o swoich wcześniejszych rozmyślaniach i powoli zaczął zbliżać twarz do twarzy dziewczyny. Znów tak jak wtedy w szpitalu poczuł euforię, niewysłowione pragnienie aby ich usta w końcu się złączyły. Wiedział, że gdy ją pocałuje to zmieni się całe jego życie, poczuje w końcu to czego nie czuł jeszcze nigdy. Czuł jak jego serce bije coraz szybciej, oddech robi się coraz cięższy, czuł na twarzy jej słodki oddech i delikatny dotyk jej dłoni, gdy spoczęła na jego policzku. Tak, za chwilę jego życie kompletnie się zmieni. I jej też. W tym momencie przypomniał sobie o swoim postanowieniu. Cofnął się zdejmując dłoń Maddie ze swojej twarzy i odwrócił wzrok od dziewczyny.
-Powinnaś już iść. Uważaj na siebie. - powiedział chłodno patrząc przed siebie. Maddie przez chwilę milczała zupełnie zaskoczona jego zachowaniem.
-Jasne. Jeszcze raz dziękuję. - powiedziała i wysiadła z samochodu. Szła dróżką w stronę domu zaskoczona nagłą zmianą zachowania Justina. Doszła już do frontowych drzwi kiedy zauważyła, że nadal ma na sobie kurtkę Justina. Odwróciła się, ale Justin już odjeżdżał sprzed domu. Odwróciła się w stronę drzwi i otworzyła je. W domu było ciemno, zapewne mama już spała. Maddie starała się nie narobić hałasu aby jej nie obudzić. Zdjęła buty w korytarzu i cicho poszła do swojego pokoju. Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi pokoju usiadła na łóżku i głęboko westchnęła. Wciąż była trochę wystraszona. Zastanawiała się jak mogła być taka głupia, żeby wychodzić z obcym chłopakiem. Wstała z łóżka i spojrzała w lustro. Wyglądała strasznie. Włosy miała w nieładzie, sukienka była brudna, w kilku miejscach na jej ciele widniały zadrapania, a na twarzy już zaczął się robić siniak w miejscu gdzie chłopak ją uderzył. Maddie dotknęła tego miejsca i aż syknęła z bólu. „Całe szczęście, że mama mnie nie zobaczyła.“ - pomyślała, wzięła piżamę, czysty ręcznik i poszła do łazienki. Gdy już leżała w łóżku pomyślała o Justinie. Zastanawiała się nad nagłą zmianą w jego zachowaniu i zrobiło jej się przykro. Pomyślała, że pewnie uświadomił sobie, że ona jest tylko zwykłą dziewczyną, nikim ważnym więc czemu miałby się nią interesować. Z głową przepełnioną takimi myślami zapadła w niespokojny sen.
***
Justin i Maddie siedzieli na pomoście nad jeziorem i przyglądali się zachodzącemu słońcu. Dziewczyna wtulała się w niego, on czule obejmował ją ramieniem. Maddie podniosła głowę i spojrzeli sobie w oczy. Nie potrzebowali słów żeby wyrazić co w tej chwili czują, te spojrzenia pełne miłości i czułości mówiły wszystko. W tej chwili byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Tacy zakochani, tacy sobie oddani i niepotrafiący bez siebie żyć. W pewnym momencie zobaczyli błysk, zaczęli sie rozglądać dookoła. Nagle z każdej strony otoczyli ich paparazzi, a Justin spojrzał zmieszany na swoją dziewczynę. Maddie patrzyła na niego ze złością. Reporterzy zaczęli się przekrzykiwać w zadawaniu pytań.
-Justin czy to prawda, że odnowiłeś znajomość z Seleną? - pytał jeden
-Justin masz romans z Seleną? Co na to twoja obecna dziewczyna? - pytał drugi
Justin spojrzał na Maddie chcą jej to wszystko wytłumaczyć chociaż właściwie nie bardzo wiedział jak. Oboje wstali, a dziewczyna cofnęła się nadal patrząc na chłopaka ze złością i zaczęła krzyczeć:
-Mam tego dosyć Justin! Spójrz co się dzieje! Nie mam już siły, nie chcę tak dalej żyć! To mnie niszczy, nie mogę tak dłużej! To koniec Justin! - jej oczy napełniły się łzami, po tych słowach odwróciła się od chłopaka i odeszła. Justin patrzył z bólem jak jego dziewczyna odchodzi. Nigdy się tak nie czuł, jego serce jakby się zatrzymało, płuca przestały oddychać. Chciał za nią biec, ale już była daleko. Czuł, że opada z sił, a palący ból straty odbiera mu chęci do życia. Opadł na kolana i ukrył twarz w dłoniach.
Justin otworzył oczy i usiadł na łóżku przecierając dłonią zaspaną twarz. Ten sen wydawał się taki realistyczny. Marzył o tym, żeby spędzić z Maddie chociaż kilka wspaniałych chwil przy zachodzie słońca, ale wiedział, że nie może i najwyraźniej wiedziała też o tym jego podświadomość informując o tym w snach. Zrezygnowany ponownie opadł na łóżku i patrząc w sufit długo nie mógł zasnąć.
***
Maddie obudziła się oślepiona pierwszymi promieniami słońca wpadającymi do pokoju. Odwróciła się od okna mając nadzieję, że jeszcze uda jej się zasnąć. Po kilkunastu minutach przewracania się na łóżku stwierdziła, że nic z tego nie będzie, więc podniosła się z łóżka i pomaszerowała do łazienki. Spojrzawszy w lustro zobaczyła swoją twarz na której już widniał fioletowy i bolący siniak. Napełniła wannę wodą z pianą i zanurzyła się w gorącej wodzie, założyła słuchawki i przymknęła oczy. Natychmiast przypomniał jej się poprzedni wieczór, kiepskie zakończenie i dziwne zachowanie Justina. Znów zrobiło jej się przykro. Chciała żeby ją wtedy pocałował, bardzo tego chciała. Musiała w końcu przestać się oszukiwać i przyznać przed samą sobą, że zależy jej na Justinie. Czuła się przy nim wyjątkowa, bezpieczna, chciała żeby był przy niej cały czas. Rozmyślała tak aż otaczająca ją piana całkowicie znikła, a woda zrobiła się zimna. Wyszła z wanny, wytarła ciało ręcznikiem i wysuszyła włosy po czym stanęła przed lustrem i próbowała ukryć siniaka na twarzy za pomocą makijażu. Nie udało jej się zakryć go całkowicie, ale było na tyle dobrze, że jej twarz nie wyglądała tak przerażająco i bez problemu mogła powiedzieć mamie, że to był wypadek. Gotowa zeszła do kuchni gdzie mama właśnie robiła tosty.
-Wcześnie wstałaś. Jak było wczoraj? Słyszałam jak wczoraj wróciłaś, ale szybko poszłaś spać więc nie chciałam Ci przeszkadzać. - powiedziała Helen
-Było naprawdę super, świetnie się bawiłam. - powiedziała Maddie uśmiechając się i wyciągając talerze z szafki.
-Co ty masz na twarzy? - zapytała mama przyglądając się córce.
-A to nic takiego, wczoraj jak wróciłam to uderzyłam się o szafkę w łazience. Wiesz jaka bywam niezdarna. - powiedziała dziewczyna, patrząc na matkę i upewniając się, że uwierzyła. Helen zaśmiała się z córki i nałożyła tosty na dwa talerze. Obie usiadły przy stole, a Helen zaczęła bacznie przyglądać się córce.
-Czemu tak mi się przyglądasz? - zapytała Maddie
-Widziałam kto wczoraj odwiózł Cię do domu. To był Justin. Byliście wczoraj razem? - zapytała mama siląc się na beztroski ton głosu.
-Spotkaliśmy się przypadkiem i zaproponował podwózkę.
-Rozumiem. - powiedziała Helen uśmiechając się pod nosem. Maddie postanowiła udać, że tego nie zauważyła, nie chciała dalej ciągnąć tego tematu. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi, Maddie wstała aby otworzyć. Za drzwiami stała Ashley.
-Gdzieś ty się podziewała? Dzwoniłam i pisałam do ciebie całą noc! - powiedziała dziewczyna.
-Przepraszam Ashley, ale źle się poczułam i wróciła do domu. Powinnam Ci powiedzieć, wybacz. - powiedziała Maddie przepraszającym tonem.
-No dobrze, nic się nie stało. Ja i Monica wybieramy się na zakupy. Idziesz z nami? - zapytała Ashley. Maddie zastanowiła się chwilę i stwierdziła, że to całkiem dobry pomysł.
-Jasne. Wejdź, wezmę tylko torebkę i idziemy. - powiedziała Maddie
-Super! Wiesz, Monica naprawdę Cię polubiła. - powiedziała Ashley
-Ja ją też, jest w porządku. - powiedziała Maddie
-Widzisz, inni ludzie nie są wcale tacy straszni jak ci sie wydawało. - Ashley uśmiechnęła się do przyjaciółki.
-Nigdy nie powiedziałam, że ludzie są straszni. - zaprzeczyła Maddie
-Jasne. - powiedziała ironicznie Ashley, ale postanowiła już nie męczyć przyjaciółki.
-Mamo wychodzę z Ashley na zakupy. Zobaczymy się później. - powiedziała Maddie do mamy wchodząc do kuchni.
-Pewnie, bawcie sie dobrze. - powiedziała Helen.
Maddie wzięła torebkę i wraz z przyjaciółka wyszła z domu i wsiadły do samochodu. Po drodze pojechały po Monicę, a następnie ruszyły w stronę centrum. Zaczęły od sklepu z butami, gdzie śmiejąc się przymierzyły niemal wszystkie modele butów. Po trzech godzinach szły ulicą roześmiane i obładowane zakupami. Rozmawiając zauważyły grupę gapiów przed jedną z restauracji, wiele osób robiło zdjęcia, a kilku mężczyzn wyglądało na prawdziwych fotoreporterów. Dziewczyny zaciekawione tym co tak bardzo przyciąga uwagę całej ulicy podeszły bliżej.
-O mój Boże! To Justin Bieber! - krzyknęła Ashley gdy udało im się przepchać na przód tłumu. Maddie spojrzała na osobę znajdującą się w samym środku zamieszania i zaskoczona stwierdziła, że to faktycznie Justin. Jednak Justin nie był sam. Obok niego stała ładna brunetka o brązowych oczach, nikt inny tylko jego była dziewczyna Selena. Trzymali się za ręce, a paparazzi pstrykali im zdjęcia. Maddie zupełnie nie miała pojęcia o co chodzi dopóki nie zobaczyła jak Justin pochyla sie w stronę dziewczyny i namiętnie ją całuje. Tłum wybuchł entuzjazmem, posypały się oklaski. Justin oderwał się od dziewczyny i spojrzał uśmiechnięty na tłum. W końcu jego wzrok spoczął na niej. Uśmiech na twarzy Justina został zastąpiony przez wyraz zaskoczenia. Maddie czuła jak do oczu napływają jej łzy. A więc była dla niego nikim, bawił się nią, przekonał do siebie, a teraz pokazał jaki jest naprawdę. Chciał wrócić do byłej dziewczyny, a ona była dla niego tylko okresem przejściowym. Wykorzystał jej naiwność. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, aż w końcu Ashley odwróciła się i opuściła tłum. Dziewczyna usiadła na ławce nieopodal próbując powstrzymać łzy.
Wiem, że długo nie było rozdziału, jakoś nie mogłam sie ogarnąć, ale rozdział już jest i mam nadzieję, że będzie się podobał :)
5 komentarzy (każdy od innej osoby) = 6 rozdział
piątek, 3 stycznia 2014
ROZDZIAŁ 4
Maddie czuła się jak zahipnotyzowana, nie mogła ruszyć żadną częścią ciała i czekała tylko na upragnioną chwilę w której ich usta złączą się w pocałunku. Byli coraz bliżej, bliżej i bliżej...
Nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju weszła mama Maddie wraz z Pattie. Justin i Maddie gwałtownie odskoczyli od siebie zmieszani. Kobiety wydawały się zaskoczone tym widokiem, ale nie skomentowały zaistniałej sytuacji.
-Justin powinniśmy już jechać, rano musisz być w studiu. - powiedziała Pattie do syna
-Tak, jasne. Powinniśmy wracać do domu. - powiedział Justin odwracając wzrok od zmieszanej twarzy Maddie i zaczął zbierać swoje rzeczy.
-To na razie. - powiedział Justin do dziewczyny posyłając jej czarujący uśmiech.
-Tak, do zobaczenia. - powiedziała dziewczyna onieśmielona. Gdy chłopak opuścił pokój Maddie odwróciła się do mamy plecami i zaczęła manipulować przy zamku swojej torby byle tylko na nią nie spojrzeć.
-Maddie możesz mi powiedzieć co tu się wydarzyło? - zapytała Helen
-Nic takiego, a co się miało wydarzyć? - odpowiedziała dziewczyna siląc się aby jej głos brzmiał normalnie.
-Między Tobą a Justinem chyba coś jest.
-Nie prawda. Nic się nie wydarzyło.
-Nie wydarzyło się bo wam przerwałyśmy. Chciał Cię pocałować.
-Przywidziało Ci się. - powiedziała Maddie odwracając się w stronę matki. Dziewczynie wydawało się, że matka będzie na nią zła, ale ku jej zdziwieniu Helen szeroko się uśmiechała.
-Czemu się tak uśmiechasz? - zapytała Maddie podejrzliwie
-Bo uważam, że Justin to wspaniały chłopak pomimo tego co o nim piszą.
-Nie mogę zaprzeczyć. Justin jest całkiem w porządku. - przyznała Maddie
-Podoba Ci się. - powiedziała Helen uśmiechając się jeszcze szerzej.
-Przestań. Jest całkiem sympatyczny i tyle. Poza tym on jest światową gwiazdą, a ja tylko zwykłą dziewczyną. Nigdy nawet na mnie nie spojrzy.
-A ja myślę, że Cię polubił. - upierała się mama
-Czy tym próbujesz mnie zeswatać? - zapytała Maddie zakładając ręce na pierś i patrząc na matkę podejrzliwie.
-Po prostu chciałabym żebyś więcej czasu spędzała z rówieśnikami. Wiem, że czujesz się zobowiązana do tego, żeby mi pomagać, ale naprawdę nie musisz siedzieć całymi dniami w szpitalu. Chciałabym żebyś miała znajomych, jakoś się rozerwała. Cały czas spędzasz albo tutaj w szpitalu, albo w szkole, nigdzie nie wychodzisz. - powiedziała Helen patrząc z żalem na córkę. Maddie westchnęła i powiedziała:
-Dobrze mamo, obiecuję, że będę częściej spotykać się ze znajomymi. - obiecała chociaż wiedziała, że nie będzie łatwo spełnić tą obietnicę. W końcu poza Ashley nie miała w LA żadnych znajomych. W tym momencie zadzwonił jej telefon.
-Hej Maddie! Dzwonie do Ciebie bo właśnie wybieramy się z Monicą, Tomem i Troyem do klubu i chcę Cie zmusić żebyś poszła z nami. - powiedziała wesoło Ashley. Maddie już chciała się jakoś wykręcić, ale spojrzała na swoją mamę, która bezgłośnie nakazywała jej aby się zgodziła.
-Jasne. To gdzie się spotykamy? - powiedziała Maddie do przyjaciółki.
- Przyjedziemy po Ciebie ok 21. Super, że się zgodziłaś. Do zobaczenia! - powiedziała uradowana Ashley i rozłączyła się. Maddie odłożyła telefon i spojrzała na mamę.
-Zadowolona? - zapytała
-Na pewno będziesz się świetnie bawić! - powiedziała wesoło Helen. Maddie nic nie odpowiedziała bo wcale nie była taka pewna dobrej zabawy. Tom, Monica i Troy byli przyjaciółmi Ashley, ale nie jej. Kiepsko ich znała, niewiele z nimi rozmawiała, ale wydawali się bardzo mili.
Maddie stała przed lustrem i patrzyła na swoje odbicie. Stwierdziła, że zupełnie straciła wprawę. Kiedyś nie miała żadnego problemu z wybraniem stroju na imprezę, a dzisiaj kompletnie nie wiedziała co na siebie włożyć. W końcu wybrała klasyczna czarną, krótką sukienkę, do tego czarne szpilki i małą kopertówkę. Świeżo umyte i wysuszone włosy skręciła w delikatne fale za pomocą lokówki. Gdy tak stała usłyszała dzwonek do drzwi, westchnęła, zeszła na dół i otworzyła drzwi.
-Wow! Świetnie wyglądasz! - powiedziała Ashley uśmiechając się.
-Dzięki, ty też. - powiedziała Maddie odwzajemniając uśmiech.
-Chodź, reszta czeka w samochodzie. - powiedziała Ashley łapiąc przyjaciółkę za rękę i wyciągając ją za drzwi.
-Hej Maddie, super sukienka. - powiedziała Monica kiedy obie dziewczyny wsiadły do samochodu. Tom i Troy siedzieli z przodu i widząc Maddie byli wyraźnie zaskoczeni, ale nic nie powiedzieli. Po chwili Tom odpalił samochód i ruszyli w stronę centrum miasta.
***
Justin leżał w samotności na łóżku w swoim pokoju. Myślał o tym co się dzisiaj prawie wydarzyło pomiędzy nim a Maddie. Teraz myślał trzeźwo, jego umysłu nie zaćmiewał widok pięknej dziewczyny i już wiedział, że nigdy nie powinien dopuścić aby coś takiego się wydarzyło. Co on sobie myślał? Nie może żywić takich uczyć do tej dziewczyny, nie może pozwolić aby coś więcej ich połączyło. Był głupi myśląc, że mogliby być razem. Musi trzymać ją na dystans dla jej własnego dobra. Gdyby byli razem skrzywdziłby ją. Bez wątpienia cierpiałaby przez niego, a tego przecież nie chciał. Jeśli ta dziewczyna się w nim zakocha to będzie koniec dla nich obojga, był tego pewien. Postanowił, że już nigdy nie dopuści do podobnej sytuacji tak jak dzisiaj. Serce go bolało, czuł jakby ktoś rozrywał je na miliony kawałków, ale wiedział, że tak trzeba, że postępuje słusznie. Z zamyślenia wyrwał go dźwięk telefonu. Odebrał i usłyszał w słuchawce głos swojego kupmpla Tylera.
-Siema stary, jedziemy na imprezę. Piszesz się? - zapytał chłopak. Justin pomyślał, że to pomoże mu, odreagować i zapomnieć o wszystkim chociaż na chwilę.
-Jasne. Gdzie jesteście? - zapytał chłopak
-Jedziemy do klubu „Circus“. - odpowiedział Tyler
-Spotkamy się na miejscu. - odpowiedział Justin i rozłączył się. Postanowił wziąć szybki prysznic, następnie założył świeże ciuchy, wyszedł z domu i wsiadł do samochodu.
***
Tom zaparkował przed klubem i wszyscy wysiedli z samochodu. Maddie czuła się trochę zdenerwowana, nerwowo poprawiła sukienkę i ruszyła w stronę wejścia wraz z reszta towarzyszy. W klubie było głośni i wszyscy już bawili się w najlepsze. Ruszyli w głąb sali i zajęli jeden z wolnych stolików. Zamówili po drinku i zaczęli rozmawiać. Pierwszy drink nieco rozluźnił Maddie i dziewczyna zaczęła się czuć trochę pewniej. Wcześniej martwiła się, że nie będzie miała o czym rozmawiać z przyjaciółmi Ashley, ale wszystko było bardzo naturalne i świetnie się z nimi bawiła. W pewnym momencie do ich stolika podszedł nieznajomy chłopak grzecznie poprosił Maddie do tańca. Monica i Ashley siedzący po obu jej stronach delikatnie ja szturchnęły dając do zrozumienia, że powinna się zgodzić. Maddie z uśmiechem wstała od stolika i poszła z chłopakiem na parkiet, chwilę później jej znajomy dołączyli do nich w tańcu. Wszyscy wspaniale się bawili, Maddie zapomniała o kłopotach i tańczyła z nowo poznanym chłopakiem. Nagle zobaczyła coś czego zupełnie się nie spodziewała. Parę czekoladowych tęczówek obserwujących ją z drugiego końca sali gdzie znajdował się bar. Chłopak stał opierając się o kontuar z butelką w ręce i patrzył na nią. Wydawał się zły i rozczarowany. Przez chwilę Maddie patrzyła mu w oczy, jej partner obrócił ją i gdy kolejny raz spojrzała w stronę baru chłopaka juz tam nie było. Rozejrzała sie i zobaczyła jak wraca do stolika przy którym siedziało trzech innych chłopaków i dwie dziewczyny.
-Muszę chwilę odpocząć. Wracam to stolika. - powiedziała Maddie do chłopaka
-A może pójdziemy do baru i czegoś się napijemy? - zapytał chłopak
-Pewnie, chodźmy. - powiedziała. Przy barze zamówili drinki i zaczęli rozmawiać. Chłopak miał na imię Matt i wydawał sie niezwykle sympatyczny.
-Duszno tu. Chcesz się przejść? - zapytał Matt
-Jasne tylko powiem znajomym, że na chwilę wychodzę.
-Chyba świetnie się bawią. Może im nie przeszkadzajmy. - powiedział chłopak. Maddie spojrzała na swoich znajomych. Faktycznie bawili się w najlepsze, więc postanowiła im nie przeszkadzać i wyszła z Mattem z klubu. Szli ulicą rozmawiając i śmiejąc się. Skręcili w małą ciemna uliczkę.
-Chyba powinniśmy już wracać. Dziewczyny pewnie się zastanawiają gdzie jestem. - powiedziała Maddie
-Raczej świetnie się bawią i nawet nie zauważyli, że nas nie ma.
-Być może, ale lepiej już wracajmy. - powiedziała Maddie i zawróciła w stronę klubu.
-Poczekaj. - powiedział Matt łapiąc ją za rękę i delikatnie przypierając do ściany. Chłopak zbliżył swoją twarz do twarzy dziewczyny chcąc ja pocałować.
-Nie mogę, przepraszam. - powiedziała Maddie odwracając twarz i próbując odejść, ale uściska Matta stał sie nagle silniejszy.
-Oj no przecież chcesz. - powiedział chłopak uśmiechając się.
-Nie, nie chcę. Puść mnie. - powiedziała dziewczyna stanowczo. Zaczynała się denerwować.
-Nie musisz zgrywać takiej niedostępnej. - powiedział chłopak wciąż mocno ją trzymając i próbując pocałować. Maddie usiłowała się wyrwać z jego żelaznego uścisku, ale chłopak nadal mocno ja trzymał. W pewnym momencie jedną ręką zaczął podnosić do góry jej sukienkę.
-Przestań! Puść mnie! - krzyknęła Maddie, a chłopak się zaśmiał.
-Daj spokój, będzie fajnie. - powiedział nie przestając jej dotykać. Jego ręka jeździła po jej udzie coraz wyżej.
-Nie! - krzyknęła dziewczyna próbując ściągnąć jego rękę.
-Przestań się szarpać! A coś ty myślała? Że pójdziemy sobie za rączkę na spacer i pogadamy o zainteresowaniach? - powiedział Matt. Teraz już wyraźnie był zły. Maddie wiedziała, że nie zamierza jej puścić i bardzo się bała. Chłopak trzymał ją w żelaznym uścisku i łapczywie całował po szyi. Maddie próbowała kopać i bić, ale na nic sie to nie zdało, tylko jeszcze bardziej rozwścieczyło chłopaka. Zaczęła krzyczeć, ale zabrakło jej tchu kiedy chłopak zamachnął się i z całej siły uderzył ja w twarz. Z jej oczu popłynęły łzy, nie wiedziała co ma zrobić, szarpała się, ale nie osiągnęła żadnego skutku. Matt podciągnął wyżej jej sukienkę i błądził ręką po wewnętrznej stronie jej uda, podciągając ją coraz wyżej. Maddie krzyczała ile sił w płucach, ale w pobliżu nie było nikogo kto mógłby jej pomóc.
***
Justin siedział ze znajomymi przy stoliku i obserwował parkiet. Szukał w tłumie Maddie, ale nie mógł jej dojrzeć. Widział tylko jej znajomych rozglądających się po klubie, najwidoczniej też szukali Maddie i wyglądali na zaniepokojonych. Justin powiedział, że idzie po kolejne piwo i odszedł w strone baru.
-Hej była tu taka dziewczyna. Długie kasztanowe włosy, niebieskie oczy, ubrana była w czarna sukienkę. Bardzo ładna. Widziałeś ją? - zapytał Justin barmana
-Siedziała tu przez chwilę z jakimś chłopakiem, a później widziałem jak wychodzili. - odpowiedział chłopak
-Dobra, dzięki. - powiedział Justin. Zaczął się martwić, Maddie wyszła z jakimś obcym chłopakiem i nie wróciła. Postanowił wyjść z klubu i jej poszukać. Miał złe przeczucia, bał się o nią. Pamiętał co wcześniej postanowił, ale to było silniejsze od niego. Musiał sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Wyszedł z klubu i zaczął iść powoli ulicą. Usłyszał krzyk i przyśpieszył kroku. Gdy poznał głos Maddie zaczął biec. Nagle zobaczył ją. Jakiś chłopak przypierał ją do ściany, Maddie krzyczała, a z jej oczu płynęły łzy. Błagała chłopaka żeby przestał, żeby ją zostawił.
-Zostaw ją! - krzyknął Justin. Poczuł nieopisaną wściekłość. Podbiegł do chłopaka i odciągnął go od dziewczyny. Uderzył go z taką siłą, że chłopak wpadł na przeciwległą ścianę budynku i osunął się na ziemię. Justin podszedł do niego i zaczął bić pięściami po twarzy. Nie potrafił sie opanować, miał ochotę zabić go za to co zrobił dziewczynie na której tak mu zależało. W końcu chłopakowi udało się podnieść, próbował uderzyć Justin, ale ten zrobił unik więc chłopak uciekł. Justin miał ochotę za nim biec, ale spojrzał na Maddie i natychmiast sie opamiętał. Dziewczyna leżała oparta o ścianę z twarzą ukrytą w dłoniach i płakała. Justin padł przy niej na kolana.
-Maddie wszystko dobrze? Coś ci zrobił? - zapytał chłopak przerażony. Maddie nie wypowiedziała ani słowa. Nadal siedziała skulona z ukryta twarzą. - Boże błagam odezwij się! - krzyknął błagalnie Justin łapiąc ją za ramiona. Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na Justina zapłakanymi oczami. Nic nie powiedziała, tylko przytuliła sie mocno do Justina, a chłopak z westchnienie ulgi objął ją i zaczął uspokajać.
-Już wszystko dobrze, nic Ci nie grozi. Jestem przy Tobie. - mówił do niej łagodnym głosem głaszcząc długie, zmierzwione włosy.
-Dziękuję. - powiedziała cicho dziewczyna.
-Nic ci nie jest? Skrzywdził Cię? - zapytał Justin
-Nic mi nie jest. - odpowiedziała równie cicho.
-Chodź, odwiozę Cię do domu. - powiedział Justin pomagając jej wstać. Gdy na nią patrzył czuł się potwornie. Wiedział, że to nie jego wina, ale czuł, że mógł jakoś temu zapobiec. Przecież chciał ją chronić, chciał sie niż opiekować, a tymczasem pozwolił żeby wyszła z jakimś obcym chłopakiem, który usiłował ją skrzywdzić. Dziewczyna był roztrzęsiona i wystraszona. Justin okrył ją swoja kurtką, objął ramieniem i poprowadził w stronę samochodu.
Wiem, że dość długo nie było tego rozdziału, no ale wiecie...święta, nowy rok i mnóstwo rodzinnych spotkań pochłaniało mój czas. Mam nadzieję, że fajnie spędziliście święta i sylwestra, a nowy rozdział wam sie spodoba. Czytajcie i komentujcie :)
4 komentarze = kolejny rozdział
Nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju weszła mama Maddie wraz z Pattie. Justin i Maddie gwałtownie odskoczyli od siebie zmieszani. Kobiety wydawały się zaskoczone tym widokiem, ale nie skomentowały zaistniałej sytuacji.
-Justin powinniśmy już jechać, rano musisz być w studiu. - powiedziała Pattie do syna
-Tak, jasne. Powinniśmy wracać do domu. - powiedział Justin odwracając wzrok od zmieszanej twarzy Maddie i zaczął zbierać swoje rzeczy.
-To na razie. - powiedział Justin do dziewczyny posyłając jej czarujący uśmiech.
-Tak, do zobaczenia. - powiedziała dziewczyna onieśmielona. Gdy chłopak opuścił pokój Maddie odwróciła się do mamy plecami i zaczęła manipulować przy zamku swojej torby byle tylko na nią nie spojrzeć.
-Maddie możesz mi powiedzieć co tu się wydarzyło? - zapytała Helen
-Nic takiego, a co się miało wydarzyć? - odpowiedziała dziewczyna siląc się aby jej głos brzmiał normalnie.
-Między Tobą a Justinem chyba coś jest.
-Nie prawda. Nic się nie wydarzyło.
-Nie wydarzyło się bo wam przerwałyśmy. Chciał Cię pocałować.
-Przywidziało Ci się. - powiedziała Maddie odwracając się w stronę matki. Dziewczynie wydawało się, że matka będzie na nią zła, ale ku jej zdziwieniu Helen szeroko się uśmiechała.
-Czemu się tak uśmiechasz? - zapytała Maddie podejrzliwie
-Bo uważam, że Justin to wspaniały chłopak pomimo tego co o nim piszą.
-Nie mogę zaprzeczyć. Justin jest całkiem w porządku. - przyznała Maddie
-Podoba Ci się. - powiedziała Helen uśmiechając się jeszcze szerzej.
-Przestań. Jest całkiem sympatyczny i tyle. Poza tym on jest światową gwiazdą, a ja tylko zwykłą dziewczyną. Nigdy nawet na mnie nie spojrzy.
-A ja myślę, że Cię polubił. - upierała się mama
-Czy tym próbujesz mnie zeswatać? - zapytała Maddie zakładając ręce na pierś i patrząc na matkę podejrzliwie.
-Po prostu chciałabym żebyś więcej czasu spędzała z rówieśnikami. Wiem, że czujesz się zobowiązana do tego, żeby mi pomagać, ale naprawdę nie musisz siedzieć całymi dniami w szpitalu. Chciałabym żebyś miała znajomych, jakoś się rozerwała. Cały czas spędzasz albo tutaj w szpitalu, albo w szkole, nigdzie nie wychodzisz. - powiedziała Helen patrząc z żalem na córkę. Maddie westchnęła i powiedziała:
-Dobrze mamo, obiecuję, że będę częściej spotykać się ze znajomymi. - obiecała chociaż wiedziała, że nie będzie łatwo spełnić tą obietnicę. W końcu poza Ashley nie miała w LA żadnych znajomych. W tym momencie zadzwonił jej telefon.
-Hej Maddie! Dzwonie do Ciebie bo właśnie wybieramy się z Monicą, Tomem i Troyem do klubu i chcę Cie zmusić żebyś poszła z nami. - powiedziała wesoło Ashley. Maddie już chciała się jakoś wykręcić, ale spojrzała na swoją mamę, która bezgłośnie nakazywała jej aby się zgodziła.
-Jasne. To gdzie się spotykamy? - powiedziała Maddie do przyjaciółki.
- Przyjedziemy po Ciebie ok 21. Super, że się zgodziłaś. Do zobaczenia! - powiedziała uradowana Ashley i rozłączyła się. Maddie odłożyła telefon i spojrzała na mamę.
-Zadowolona? - zapytała
-Na pewno będziesz się świetnie bawić! - powiedziała wesoło Helen. Maddie nic nie odpowiedziała bo wcale nie była taka pewna dobrej zabawy. Tom, Monica i Troy byli przyjaciółmi Ashley, ale nie jej. Kiepsko ich znała, niewiele z nimi rozmawiała, ale wydawali się bardzo mili.
Maddie stała przed lustrem i patrzyła na swoje odbicie. Stwierdziła, że zupełnie straciła wprawę. Kiedyś nie miała żadnego problemu z wybraniem stroju na imprezę, a dzisiaj kompletnie nie wiedziała co na siebie włożyć. W końcu wybrała klasyczna czarną, krótką sukienkę, do tego czarne szpilki i małą kopertówkę. Świeżo umyte i wysuszone włosy skręciła w delikatne fale za pomocą lokówki. Gdy tak stała usłyszała dzwonek do drzwi, westchnęła, zeszła na dół i otworzyła drzwi.
-Wow! Świetnie wyglądasz! - powiedziała Ashley uśmiechając się.
-Dzięki, ty też. - powiedziała Maddie odwzajemniając uśmiech.
-Chodź, reszta czeka w samochodzie. - powiedziała Ashley łapiąc przyjaciółkę za rękę i wyciągając ją za drzwi.
-Hej Maddie, super sukienka. - powiedziała Monica kiedy obie dziewczyny wsiadły do samochodu. Tom i Troy siedzieli z przodu i widząc Maddie byli wyraźnie zaskoczeni, ale nic nie powiedzieli. Po chwili Tom odpalił samochód i ruszyli w stronę centrum miasta.
***
Justin leżał w samotności na łóżku w swoim pokoju. Myślał o tym co się dzisiaj prawie wydarzyło pomiędzy nim a Maddie. Teraz myślał trzeźwo, jego umysłu nie zaćmiewał widok pięknej dziewczyny i już wiedział, że nigdy nie powinien dopuścić aby coś takiego się wydarzyło. Co on sobie myślał? Nie może żywić takich uczyć do tej dziewczyny, nie może pozwolić aby coś więcej ich połączyło. Był głupi myśląc, że mogliby być razem. Musi trzymać ją na dystans dla jej własnego dobra. Gdyby byli razem skrzywdziłby ją. Bez wątpienia cierpiałaby przez niego, a tego przecież nie chciał. Jeśli ta dziewczyna się w nim zakocha to będzie koniec dla nich obojga, był tego pewien. Postanowił, że już nigdy nie dopuści do podobnej sytuacji tak jak dzisiaj. Serce go bolało, czuł jakby ktoś rozrywał je na miliony kawałków, ale wiedział, że tak trzeba, że postępuje słusznie. Z zamyślenia wyrwał go dźwięk telefonu. Odebrał i usłyszał w słuchawce głos swojego kupmpla Tylera.
-Siema stary, jedziemy na imprezę. Piszesz się? - zapytał chłopak. Justin pomyślał, że to pomoże mu, odreagować i zapomnieć o wszystkim chociaż na chwilę.
-Jasne. Gdzie jesteście? - zapytał chłopak
-Jedziemy do klubu „Circus“. - odpowiedział Tyler
-Spotkamy się na miejscu. - odpowiedział Justin i rozłączył się. Postanowił wziąć szybki prysznic, następnie założył świeże ciuchy, wyszedł z domu i wsiadł do samochodu.
***
Tom zaparkował przed klubem i wszyscy wysiedli z samochodu. Maddie czuła się trochę zdenerwowana, nerwowo poprawiła sukienkę i ruszyła w stronę wejścia wraz z reszta towarzyszy. W klubie było głośni i wszyscy już bawili się w najlepsze. Ruszyli w głąb sali i zajęli jeden z wolnych stolików. Zamówili po drinku i zaczęli rozmawiać. Pierwszy drink nieco rozluźnił Maddie i dziewczyna zaczęła się czuć trochę pewniej. Wcześniej martwiła się, że nie będzie miała o czym rozmawiać z przyjaciółmi Ashley, ale wszystko było bardzo naturalne i świetnie się z nimi bawiła. W pewnym momencie do ich stolika podszedł nieznajomy chłopak grzecznie poprosił Maddie do tańca. Monica i Ashley siedzący po obu jej stronach delikatnie ja szturchnęły dając do zrozumienia, że powinna się zgodzić. Maddie z uśmiechem wstała od stolika i poszła z chłopakiem na parkiet, chwilę później jej znajomy dołączyli do nich w tańcu. Wszyscy wspaniale się bawili, Maddie zapomniała o kłopotach i tańczyła z nowo poznanym chłopakiem. Nagle zobaczyła coś czego zupełnie się nie spodziewała. Parę czekoladowych tęczówek obserwujących ją z drugiego końca sali gdzie znajdował się bar. Chłopak stał opierając się o kontuar z butelką w ręce i patrzył na nią. Wydawał się zły i rozczarowany. Przez chwilę Maddie patrzyła mu w oczy, jej partner obrócił ją i gdy kolejny raz spojrzała w stronę baru chłopaka juz tam nie było. Rozejrzała sie i zobaczyła jak wraca do stolika przy którym siedziało trzech innych chłopaków i dwie dziewczyny.
-Muszę chwilę odpocząć. Wracam to stolika. - powiedziała Maddie do chłopaka
-A może pójdziemy do baru i czegoś się napijemy? - zapytał chłopak
-Pewnie, chodźmy. - powiedziała. Przy barze zamówili drinki i zaczęli rozmawiać. Chłopak miał na imię Matt i wydawał sie niezwykle sympatyczny.
-Duszno tu. Chcesz się przejść? - zapytał Matt
-Jasne tylko powiem znajomym, że na chwilę wychodzę.
-Chyba świetnie się bawią. Może im nie przeszkadzajmy. - powiedział chłopak. Maddie spojrzała na swoich znajomych. Faktycznie bawili się w najlepsze, więc postanowiła im nie przeszkadzać i wyszła z Mattem z klubu. Szli ulicą rozmawiając i śmiejąc się. Skręcili w małą ciemna uliczkę.
-Chyba powinniśmy już wracać. Dziewczyny pewnie się zastanawiają gdzie jestem. - powiedziała Maddie
-Raczej świetnie się bawią i nawet nie zauważyli, że nas nie ma.
-Być może, ale lepiej już wracajmy. - powiedziała Maddie i zawróciła w stronę klubu.
-Poczekaj. - powiedział Matt łapiąc ją za rękę i delikatnie przypierając do ściany. Chłopak zbliżył swoją twarz do twarzy dziewczyny chcąc ja pocałować.
-Nie mogę, przepraszam. - powiedziała Maddie odwracając twarz i próbując odejść, ale uściska Matta stał sie nagle silniejszy.
-Oj no przecież chcesz. - powiedział chłopak uśmiechając się.
-Nie, nie chcę. Puść mnie. - powiedziała dziewczyna stanowczo. Zaczynała się denerwować.
-Nie musisz zgrywać takiej niedostępnej. - powiedział chłopak wciąż mocno ją trzymając i próbując pocałować. Maddie usiłowała się wyrwać z jego żelaznego uścisku, ale chłopak nadal mocno ja trzymał. W pewnym momencie jedną ręką zaczął podnosić do góry jej sukienkę.
-Przestań! Puść mnie! - krzyknęła Maddie, a chłopak się zaśmiał.
-Daj spokój, będzie fajnie. - powiedział nie przestając jej dotykać. Jego ręka jeździła po jej udzie coraz wyżej.
-Nie! - krzyknęła dziewczyna próbując ściągnąć jego rękę.
-Przestań się szarpać! A coś ty myślała? Że pójdziemy sobie za rączkę na spacer i pogadamy o zainteresowaniach? - powiedział Matt. Teraz już wyraźnie był zły. Maddie wiedziała, że nie zamierza jej puścić i bardzo się bała. Chłopak trzymał ją w żelaznym uścisku i łapczywie całował po szyi. Maddie próbowała kopać i bić, ale na nic sie to nie zdało, tylko jeszcze bardziej rozwścieczyło chłopaka. Zaczęła krzyczeć, ale zabrakło jej tchu kiedy chłopak zamachnął się i z całej siły uderzył ja w twarz. Z jej oczu popłynęły łzy, nie wiedziała co ma zrobić, szarpała się, ale nie osiągnęła żadnego skutku. Matt podciągnął wyżej jej sukienkę i błądził ręką po wewnętrznej stronie jej uda, podciągając ją coraz wyżej. Maddie krzyczała ile sił w płucach, ale w pobliżu nie było nikogo kto mógłby jej pomóc.
***
Justin siedział ze znajomymi przy stoliku i obserwował parkiet. Szukał w tłumie Maddie, ale nie mógł jej dojrzeć. Widział tylko jej znajomych rozglądających się po klubie, najwidoczniej też szukali Maddie i wyglądali na zaniepokojonych. Justin powiedział, że idzie po kolejne piwo i odszedł w strone baru.
-Hej była tu taka dziewczyna. Długie kasztanowe włosy, niebieskie oczy, ubrana była w czarna sukienkę. Bardzo ładna. Widziałeś ją? - zapytał Justin barmana
-Siedziała tu przez chwilę z jakimś chłopakiem, a później widziałem jak wychodzili. - odpowiedział chłopak
-Dobra, dzięki. - powiedział Justin. Zaczął się martwić, Maddie wyszła z jakimś obcym chłopakiem i nie wróciła. Postanowił wyjść z klubu i jej poszukać. Miał złe przeczucia, bał się o nią. Pamiętał co wcześniej postanowił, ale to było silniejsze od niego. Musiał sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Wyszedł z klubu i zaczął iść powoli ulicą. Usłyszał krzyk i przyśpieszył kroku. Gdy poznał głos Maddie zaczął biec. Nagle zobaczył ją. Jakiś chłopak przypierał ją do ściany, Maddie krzyczała, a z jej oczu płynęły łzy. Błagała chłopaka żeby przestał, żeby ją zostawił.
-Zostaw ją! - krzyknął Justin. Poczuł nieopisaną wściekłość. Podbiegł do chłopaka i odciągnął go od dziewczyny. Uderzył go z taką siłą, że chłopak wpadł na przeciwległą ścianę budynku i osunął się na ziemię. Justin podszedł do niego i zaczął bić pięściami po twarzy. Nie potrafił sie opanować, miał ochotę zabić go za to co zrobił dziewczynie na której tak mu zależało. W końcu chłopakowi udało się podnieść, próbował uderzyć Justin, ale ten zrobił unik więc chłopak uciekł. Justin miał ochotę za nim biec, ale spojrzał na Maddie i natychmiast sie opamiętał. Dziewczyna leżała oparta o ścianę z twarzą ukrytą w dłoniach i płakała. Justin padł przy niej na kolana.
-Maddie wszystko dobrze? Coś ci zrobił? - zapytał chłopak przerażony. Maddie nie wypowiedziała ani słowa. Nadal siedziała skulona z ukryta twarzą. - Boże błagam odezwij się! - krzyknął błagalnie Justin łapiąc ją za ramiona. Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na Justina zapłakanymi oczami. Nic nie powiedziała, tylko przytuliła sie mocno do Justina, a chłopak z westchnienie ulgi objął ją i zaczął uspokajać.
-Już wszystko dobrze, nic Ci nie grozi. Jestem przy Tobie. - mówił do niej łagodnym głosem głaszcząc długie, zmierzwione włosy.
-Dziękuję. - powiedziała cicho dziewczyna.
-Nic ci nie jest? Skrzywdził Cię? - zapytał Justin
-Nic mi nie jest. - odpowiedziała równie cicho.
-Chodź, odwiozę Cię do domu. - powiedział Justin pomagając jej wstać. Gdy na nią patrzył czuł się potwornie. Wiedział, że to nie jego wina, ale czuł, że mógł jakoś temu zapobiec. Przecież chciał ją chronić, chciał sie niż opiekować, a tymczasem pozwolił żeby wyszła z jakimś obcym chłopakiem, który usiłował ją skrzywdzić. Dziewczyna był roztrzęsiona i wystraszona. Justin okrył ją swoja kurtką, objął ramieniem i poprowadził w stronę samochodu.
Wiem, że dość długo nie było tego rozdziału, no ale wiecie...święta, nowy rok i mnóstwo rodzinnych spotkań pochłaniało mój czas. Mam nadzieję, że fajnie spędziliście święta i sylwestra, a nowy rozdział wam sie spodoba. Czytajcie i komentujcie :)
4 komentarze = kolejny rozdział
wtorek, 24 grudnia 2013
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
Lawiny radości,
potopu miłości,
lampek migania,
kolęd śpiewania.
Prezentów bez liku,
wiele kolędników
oraz Sylwestra do rana
z lampką szampana!
Wesołych Świąt Kochani!
sobota, 21 grudnia 2013
ROZDZIAŁ 3
Maddie leżała na łóżku i rozmyślała o Justinie. Ten chłopak w pewnym sensie wywrócił do góry nogami jej światopogląd, bo okazało się, że wszystko to co o nim myślała lub czytała nie miało żadnego pokrycia w rzeczywistości. Spędziła z nim tylko kilka krótkich godzin, ale zdążyła zauważyć wiele rzeczy. Była doskonałym obserwatorem, szybko rozgryzała ludzi. Justin był ciepły, czuły - widziała to ciepło w jego oczach, urzekło ją. Zupełnie nie wiedziała czemu, ale przy nim chciała się znów naprawdę śmiać i cieszyć życiem. „Zupełna głupota! Przecież tak naprawdę nawet go nie znam!“ - skarciła w duchu samą siebie. Wiedziała, że nie da się kogoś dobrze poznać w kilka godzin, a podejrzewała, że już nigdy się nie spotkają. Pomimo to wciąż miała przed oczami jego czarujący uśmiech, który ją onieśmielał. Cały czas czuła na sobie spojrzenie błyszczących, czekoladowych oczu, które przeszywały ją na wskroś i zaglądały w głąb jej duszy, jakby poprzez jedno spojrzenie mógł dowiedzieć się o niej dosłownie wszystkiego, co czuje, co myśli. Ta perspektywa ją przerażała. Nie chciała aby ktokolwiek poznał jej prawdziwe uczucia, wolała zatrzymać je dla siebie bo wiedziała, że ujawnianie ich mogłoby zranić jej najbliższych. Wolała robić dobrą minę do złej gry. Czasem różne uczucia kumulowały się w niej i miała ochotę krzyczeć, rzucać przedmiotami, ale wiedziała, że musi się powstrzymać i być silna bez względu na wszystko. Przy Justinie czuła, że mogłaby to zrobić, że on by to zrozumiał. „Przestań! To zupełnie obcy chłopak!“ - pomyślała i wstała z łóżka. Poczuła głód, więc zeszła do kuchni, wsypała do miski ulubione czekoladowe płatki i zalała mlekiem, po czym włączyła telewizor i usiadła na kanapie w salonie.
***
Justin siedział w salonie i usiłował skupić się na jakimś filmie lecącym w telewizji. Od kilku dni nie mógł przestać myśleć o wizycie u małej Tiny. Była uroczą dziewczynką, pełną życia i marzeń. Gdy pierwszy raz zobaczył film na którym śpiewała „U smile“ był kompletnie zszokowany. Później gdy Scooter powiedział mu, że dziewczynka jest chora i od kilku miesięcy jest w szpitalu, poczuł żal, że takie małe dziecko musi się zmagać z tak potworną chorobą. Bardzo chciał ją poznać, chociaż bał się tej wizyty, tego jak dziewczynka na niego zareaguje. Był zauroczony jej otwartością i szczerością. Ona jako jedyna osoba na świecie traktowała go jak zwykłego człowieka. Był też oczarowany jej siostrą. Maddie była zamknięta w sobie, niedostępna dla zewnętrznego świata. Widział to w jej oczach, trzymała ludzi na dystans. Sam zupełnie nie potrafił zrozumieć uczyć jakie wzbudzała w nim dziewczyna, która ledwo znał. Nie mógł traktować jej tak jak inne, nie potrafiłby być wobec niej zimny, oschły, nie mógłby jej oszukać ani zawieść. To co się w nim działo było zupełnie irracjonalne. Powróciły do niego wszystkie uczucia jakich już dawno postanowił się wyzbyć. Takie uczucia jak miłość, współczucie czy troska o drugą osobę były mu teraz zupełnie obce, ale powróciły wraz z poznaniem Maddie. Wiedział, że nie może sobie na to pozwolić. że powinien traktować ją jak wszystkie inne. Tylko, że z zupełnie nieznanego sobie powodu tęsknił za nią, za małą Tiną zresztą też. Chciał być przy nich, opiekować się nimi.
-Justin możemy porozmawiać? - zapytała jego mama Pattie wchodząc do salonu. Chłopak westchnął, ale nawet nie spojrzał na matkę.
-Co tym razem? - zapytał uparcie wpatrując się w telewizor.
-Scooter mi mówił, że poprosiłeś go żeby zorganizował kolejną wizytę w szpitalu. - powiedziała Pattie
-Tak i co?
-Cieszę się, że jednak masz jeszcze jakieś uczucia. Widziałam Cię przy nich, śmiałeś się, cieszyłeś. Przez te kilka godzin znów zobaczyłam w Tobie mojego syna. - powiedziała Pattie do syna, który wciąż nie chciał na nią spojrzeć.
-Oj mamo daj sobie spokój! Jeśli znów chcesz mi robić wykład o tym jaki to kiedyś byłem inny to naprawdę nie chce mi się tego słuchać! Ciągle tylko narzekasz, aż już nie mogę Cię słuchać! - chłopak zdenerwowany wstał z kanapy i zabrał swoją kurtkę z oparcia krzesła.
-Co ty robisz? - zapytała Pattie
-Wychodzę! - odpowiedział Justin i wyszedł z salonu. Zakładając buty usłyszał ciche pociąganie nosem, ale zignorował to. Wyszedł z domu, wsiadł do samochodu i ruszył przed siebie.
***
Była sobota, Maddie przetarła zaspane oczy i leniwie przeciągnęła się w łóżku. Spojrzała na szafkę na której stał zegarek, było kilka minut po jedenastej. Leżała tak przez chwilę zanim poszła do łazienki. Odpuściła sobie szybki prysznic i zamiast tego nalała gorącej wody do ogromnej wanny i zanurzyła się w niej ze słuchawkami na uszach. Gdy woda już zupełnie ostygła, owinęła się puszystym ręcznikiem i zaczęła suszyć włosy. Gotowa zeszła do salonu. W całym domu było cicho, mama już pewnie pojechała do Tiny. Zrobiła sobie śniadanie, wróciła do swojego pokoju, włączyła komputer z którym usiadła na łóżku i zaczęła przeglądać najświeższe informacje. Jej uwagę przykuł jeden artykuł: „Justin Bieber znów rozrabia! Alkohol i awantura z ochroniarzem!“. Maddie kliknęła w nagłówek, otworzyła się strona z artykułem.
Pod artykułem był filmik na którym było widać Justina przepychającego się z ochroniarzem. Maddie ciężko było w to uwierzyć po tym jak poznała Justina, ale ewidentnie na zamieszczonym filmie to był on. Dziewczyna westchnęła i odłożyła laptopa. Cały czas starała się nie myśleć o Justinie, ale często to było silniejsze od niej i zastanawiała się jak wiele oblicz może mieć jeden człowiek. Pomyślała, że być może Justin przywdziewa różne maski i ciągle zadawała sobie pytanie, która z tych masek odzwierciedla jego prawdziwą osobowość. Ta, którą widać w gazetach, czy ta którą zobaczyła ona tamtego dnia?
Około gdziny 14.00 Maddie już była przed szpitalem. Wchodząc głównym wejściem szukała w torebce telefonu. Nagle wpadła na kogoś, a zawartość torebki rozsypała się po całej podłodze więc schyliła się żeby wszystko pozbierać.
-Zaczekaj, pomogę Ci. - powiedział znajomy głos. Maddie podniosła wzrok na chłopaka przykucającego obok niej. Najpierw zobaczyła uśmiech, który tak ją onieśmielał, a później czekoladowe tęczówki.
-Hej. Co ty tutaj robisz? - zapytała zaskoczona dziewczyna.
-Przyjechałem do Tiny. - odpowiedział Justin zbierając porozrzucane rzeczy.
-Dzięki za pomoc. - powiedziała Maddie zapinając torebkę. Justin podniósł się i podał rękę Maddie, aby pomóc jej wstać, a następnie razem ruszyli w stronę windy.
-Wiesz, raczej nie spodziewałam się tu ciebie w najbliższym czasie. - powiedziała Maddie
-Dlaczego? - zapytał Justin zdziwiony.
-No wiesz...jesteś gwiazdą, przypuszczam, że jesteś dość zajętą osobą.
-Bo zwykle tak jest, ale mam teraz trochę luźniejszy okres, zbieram materiał na nową płytę. - odpowiedział Justin.
-Rozumiem. Cieszę się, że tu jesteś. Tina bardzo Cię lubi. - powiedziała Maddie uśmiechając się do chłopaka.
-A ja lubię Tinę. I Ciebie też. - odpowiedział Justin spoglądając na dziewczynę, która się lekko zarumieniła.
-Wybacz, nie chciałem aby to dziwnie zabrzmiało. Po prostu od kilku lat nie spotkałem dziewczyny, która zachowywałaby się wobec mnie normalnie. Jesteś pierwszą od bardzo długiego czasu. - powiedział chłopak
-Wielu chłopaków byłoby szczęśliwych widząc tłumy dziewczyn piszczących na ich widok, ale ty wydajesz się średnio zadowolony. - powiedziała Maddie
-Kocham moje fanki, ale chciałabym żeby potrafiły ze mną normalnie rozmawiać. - powiedział chłopak
-Rozumiem. To musi być bardzo krępujące. - właśnie stanęli przed drzwiami sali, Justin otworzył drzwi i puściła Maddie przodem.
-Hej, Tina zobacz kogo znalazłem po drodze! - powiedział Justin do dziewczynki bawiącej się na kanapie pluszakami. Tina nie wyglądała dziś najlepiej, była jakby bardziej zmęczona i przygaszona niż normalnie. Maddie bardzo zmartwił ten widok. Pomimo tego, że dziewczynka cieszyła się z obecności Justina i Maddie to była na tyle słaba, że nie miała siły się bawić i szybko zasnęła w ramionach Justina. Chłopak zabrał dziewczynkę do drugiego pokoju, ułożył ja delikatnie na łóżeczku, pocałował w czoło po czym wyszedł cicho zamykając za sobą drzwi. Zauważył, że on i Maddie zostali zupełnie sami.
-Gdzie reszta? - zapytał
-Scooter odebrał telefon i powiedział, że musi jechać, a Twoja mama razem z moją zeszły do kawiarni. - odpowiedziała Maddie.
-Chyba się zaprzyjaźniły. - powiedział z uśmiechem Justin.
-Tak, chyba tak. - powiedziała Maddie w zamyśleniu.
-Martwisz się czymś. Chodzi o Tinę? - zapytał Justin patrząc na dziewczynę i przysiadając obok niej na kanapie.
-Kiedy widzę, że źle się czuje to zaczynam sie bać, że może być coraz gorzej. - powiedziała Maddie, a do jej oczu napłynęły łzy. Poczuła jak zalewa ją fala żalu i smutku. Justin objął dziewczynę ramieniem. Serce mu się krajało gdy patrzył na jej łzy.
-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze, musisz tylko w to wierzyć. Tina będzie zdrowa. - powiedział Justin
-Czasem tracę nadzieję. - powiedziała Maddie chowając twarz w dłoniach. - Przepraszam, nie powinnam zawracać Ci tym głowy. - powiedziała Maddie podnosząc się z kanapy i ocierając mokrą twarz. Zupełnie nie wiedziała czemu tak się przy nim rozkleiła. Chłopak również wstał, chwycił dziewczynę za rękę zatrzymując ją. Maddie odwróciła się w jego stronę. Justin bez słowa mocno przytulił dziewczynę, a ta wtuliła się w jego tors. Z jej oczu popłynęła nowa fala łez. Nic nie mówili, po prostu tak stali. Maddie czuła się w jego ramionach tak bezpiecznie, czuła, że może mu zaufać. Stali tak przez przez jakiś czas, aż w końcu zaczęli sie odsuwać do siebie.
-Nic nie szkodzi, chcę żebyś mi mówiła o wszystkim. Wiem, że znamy się bardzo krótko, ale naprawdę zależmy mi na Tobie. - powiedział Justin patrząc dziewczynie głęboko w oczy.
-Dlaczego? - zapytała dziewczyna
-Bo jesteś wyjątkowa. - powiedział Justin ocierając łzy z twarzy Maddie. Bez słowa patrzyli sobie głęboko w oczy. Justin nie był w stanie oderwać wzroku od niebieskich oczu dziewczyny błyszczących od łez. Tak bardzo chciał ją pocałować, chociaż wiedział, że nie powinien. Bał się, że prędzej czy później ją skrzywdzi, a przecież tak bardzo chciał ja chronić przed wszelkim złem. „Co za ironia. Przecież to ja jestem dla niej największym złem." - pomyślał i chociaż wiedział, że to prawda, że nie powinien pozwolić tej dziewczynie się zakochać, że powinien w tym momencie odwrócić się i odejść to nie potrafił tego zrobić. Powoli ich twarze zaczęły się zbliżać do siebie, a serca waliły jakby za chwilę miały wyskoczyć z piersi. Maddie czuła się jak zahipnotyzowana, nie mogła ruszyć żadną częścią ciała i czekała tylko na upragnioną chwilę w której ich usta złączą się w pocałunku. Byli coraz bliżej, bliżej i bliżej...
Następny rozdział dodam najprawdopodobniej dopiero po świętach. Bardzo dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem, szczególnie IFallInLove, która przygnała tutaj z bloblo.pl tylko po to żeby poczytać moje wypociny :) Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba, czekam na opinie w komentarzach. A ponieważ juz czuję świąteczny nastrój to wstawiam taki oto gifek:
***
Justin siedział w salonie i usiłował skupić się na jakimś filmie lecącym w telewizji. Od kilku dni nie mógł przestać myśleć o wizycie u małej Tiny. Była uroczą dziewczynką, pełną życia i marzeń. Gdy pierwszy raz zobaczył film na którym śpiewała „U smile“ był kompletnie zszokowany. Później gdy Scooter powiedział mu, że dziewczynka jest chora i od kilku miesięcy jest w szpitalu, poczuł żal, że takie małe dziecko musi się zmagać z tak potworną chorobą. Bardzo chciał ją poznać, chociaż bał się tej wizyty, tego jak dziewczynka na niego zareaguje. Był zauroczony jej otwartością i szczerością. Ona jako jedyna osoba na świecie traktowała go jak zwykłego człowieka. Był też oczarowany jej siostrą. Maddie była zamknięta w sobie, niedostępna dla zewnętrznego świata. Widział to w jej oczach, trzymała ludzi na dystans. Sam zupełnie nie potrafił zrozumieć uczyć jakie wzbudzała w nim dziewczyna, która ledwo znał. Nie mógł traktować jej tak jak inne, nie potrafiłby być wobec niej zimny, oschły, nie mógłby jej oszukać ani zawieść. To co się w nim działo było zupełnie irracjonalne. Powróciły do niego wszystkie uczucia jakich już dawno postanowił się wyzbyć. Takie uczucia jak miłość, współczucie czy troska o drugą osobę były mu teraz zupełnie obce, ale powróciły wraz z poznaniem Maddie. Wiedział, że nie może sobie na to pozwolić. że powinien traktować ją jak wszystkie inne. Tylko, że z zupełnie nieznanego sobie powodu tęsknił za nią, za małą Tiną zresztą też. Chciał być przy nich, opiekować się nimi.
-Justin możemy porozmawiać? - zapytała jego mama Pattie wchodząc do salonu. Chłopak westchnął, ale nawet nie spojrzał na matkę.
-Co tym razem? - zapytał uparcie wpatrując się w telewizor.
-Scooter mi mówił, że poprosiłeś go żeby zorganizował kolejną wizytę w szpitalu. - powiedziała Pattie
-Tak i co?
-Cieszę się, że jednak masz jeszcze jakieś uczucia. Widziałam Cię przy nich, śmiałeś się, cieszyłeś. Przez te kilka godzin znów zobaczyłam w Tobie mojego syna. - powiedziała Pattie do syna, który wciąż nie chciał na nią spojrzeć.
-Oj mamo daj sobie spokój! Jeśli znów chcesz mi robić wykład o tym jaki to kiedyś byłem inny to naprawdę nie chce mi się tego słuchać! Ciągle tylko narzekasz, aż już nie mogę Cię słuchać! - chłopak zdenerwowany wstał z kanapy i zabrał swoją kurtkę z oparcia krzesła.
-Co ty robisz? - zapytała Pattie
-Wychodzę! - odpowiedział Justin i wyszedł z salonu. Zakładając buty usłyszał ciche pociąganie nosem, ale zignorował to. Wyszedł z domu, wsiadł do samochodu i ruszył przed siebie.
***
Była sobota, Maddie przetarła zaspane oczy i leniwie przeciągnęła się w łóżku. Spojrzała na szafkę na której stał zegarek, było kilka minut po jedenastej. Leżała tak przez chwilę zanim poszła do łazienki. Odpuściła sobie szybki prysznic i zamiast tego nalała gorącej wody do ogromnej wanny i zanurzyła się w niej ze słuchawkami na uszach. Gdy woda już zupełnie ostygła, owinęła się puszystym ręcznikiem i zaczęła suszyć włosy. Gotowa zeszła do salonu. W całym domu było cicho, mama już pewnie pojechała do Tiny. Zrobiła sobie śniadanie, wróciła do swojego pokoju, włączyła komputer z którym usiadła na łóżku i zaczęła przeglądać najświeższe informacje. Jej uwagę przykuł jeden artykuł: „Justin Bieber znów rozrabia! Alkohol i awantura z ochroniarzem!“. Maddie kliknęła w nagłówek, otworzyła się strona z artykułem.
„Dwa dni temu, późnym wieczorem Justin Bieber był widziany pod klubem „Cosmo“.
Młody gwiazdor imprezował tam ze znajomymi. Nastolatkowie dużo wypili i
nawiązała się kłótnia z ochroniarzem klubu, który próbował uspokoić pijanych nastolatków.
Justin nie chciał wyjść z klubu, więc ochrona wyprowadziła ich siłą. Przed klubem Justin
zaczął ubliżać ochroniarzowi, a obsługa klubu wezwała policję. Wszyscy zostali zawiezieni
na komisariat i zatrzymani na kilka godzin. Justin nie zachował się zbyt poprawnie.
Jaki będzie następny wybryk gwiazdora?
Czy idol nastolatek coraz bardziej się stacza?“
Pod artykułem był filmik na którym było widać Justina przepychającego się z ochroniarzem. Maddie ciężko było w to uwierzyć po tym jak poznała Justina, ale ewidentnie na zamieszczonym filmie to był on. Dziewczyna westchnęła i odłożyła laptopa. Cały czas starała się nie myśleć o Justinie, ale często to było silniejsze od niej i zastanawiała się jak wiele oblicz może mieć jeden człowiek. Pomyślała, że być może Justin przywdziewa różne maski i ciągle zadawała sobie pytanie, która z tych masek odzwierciedla jego prawdziwą osobowość. Ta, którą widać w gazetach, czy ta którą zobaczyła ona tamtego dnia?
Około gdziny 14.00 Maddie już była przed szpitalem. Wchodząc głównym wejściem szukała w torebce telefonu. Nagle wpadła na kogoś, a zawartość torebki rozsypała się po całej podłodze więc schyliła się żeby wszystko pozbierać.
-Zaczekaj, pomogę Ci. - powiedział znajomy głos. Maddie podniosła wzrok na chłopaka przykucającego obok niej. Najpierw zobaczyła uśmiech, który tak ją onieśmielał, a później czekoladowe tęczówki.
-Hej. Co ty tutaj robisz? - zapytała zaskoczona dziewczyna.
-Przyjechałem do Tiny. - odpowiedział Justin zbierając porozrzucane rzeczy.
-Dzięki za pomoc. - powiedziała Maddie zapinając torebkę. Justin podniósł się i podał rękę Maddie, aby pomóc jej wstać, a następnie razem ruszyli w stronę windy.
-Wiesz, raczej nie spodziewałam się tu ciebie w najbliższym czasie. - powiedziała Maddie
-Dlaczego? - zapytał Justin zdziwiony.
-No wiesz...jesteś gwiazdą, przypuszczam, że jesteś dość zajętą osobą.
-Bo zwykle tak jest, ale mam teraz trochę luźniejszy okres, zbieram materiał na nową płytę. - odpowiedział Justin.
-Rozumiem. Cieszę się, że tu jesteś. Tina bardzo Cię lubi. - powiedziała Maddie uśmiechając się do chłopaka.
-A ja lubię Tinę. I Ciebie też. - odpowiedział Justin spoglądając na dziewczynę, która się lekko zarumieniła.
-Wybacz, nie chciałem aby to dziwnie zabrzmiało. Po prostu od kilku lat nie spotkałem dziewczyny, która zachowywałaby się wobec mnie normalnie. Jesteś pierwszą od bardzo długiego czasu. - powiedział chłopak
-Wielu chłopaków byłoby szczęśliwych widząc tłumy dziewczyn piszczących na ich widok, ale ty wydajesz się średnio zadowolony. - powiedziała Maddie
-Kocham moje fanki, ale chciałabym żeby potrafiły ze mną normalnie rozmawiać. - powiedział chłopak
-Rozumiem. To musi być bardzo krępujące. - właśnie stanęli przed drzwiami sali, Justin otworzył drzwi i puściła Maddie przodem.
-Hej, Tina zobacz kogo znalazłem po drodze! - powiedział Justin do dziewczynki bawiącej się na kanapie pluszakami. Tina nie wyglądała dziś najlepiej, była jakby bardziej zmęczona i przygaszona niż normalnie. Maddie bardzo zmartwił ten widok. Pomimo tego, że dziewczynka cieszyła się z obecności Justina i Maddie to była na tyle słaba, że nie miała siły się bawić i szybko zasnęła w ramionach Justina. Chłopak zabrał dziewczynkę do drugiego pokoju, ułożył ja delikatnie na łóżeczku, pocałował w czoło po czym wyszedł cicho zamykając za sobą drzwi. Zauważył, że on i Maddie zostali zupełnie sami.
-Gdzie reszta? - zapytał
-Scooter odebrał telefon i powiedział, że musi jechać, a Twoja mama razem z moją zeszły do kawiarni. - odpowiedziała Maddie.
-Chyba się zaprzyjaźniły. - powiedział z uśmiechem Justin.
-Tak, chyba tak. - powiedziała Maddie w zamyśleniu.
-Martwisz się czymś. Chodzi o Tinę? - zapytał Justin patrząc na dziewczynę i przysiadając obok niej na kanapie.
-Kiedy widzę, że źle się czuje to zaczynam sie bać, że może być coraz gorzej. - powiedziała Maddie, a do jej oczu napłynęły łzy. Poczuła jak zalewa ją fala żalu i smutku. Justin objął dziewczynę ramieniem. Serce mu się krajało gdy patrzył na jej łzy.
-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze, musisz tylko w to wierzyć. Tina będzie zdrowa. - powiedział Justin
-Czasem tracę nadzieję. - powiedziała Maddie chowając twarz w dłoniach. - Przepraszam, nie powinnam zawracać Ci tym głowy. - powiedziała Maddie podnosząc się z kanapy i ocierając mokrą twarz. Zupełnie nie wiedziała czemu tak się przy nim rozkleiła. Chłopak również wstał, chwycił dziewczynę za rękę zatrzymując ją. Maddie odwróciła się w jego stronę. Justin bez słowa mocno przytulił dziewczynę, a ta wtuliła się w jego tors. Z jej oczu popłynęła nowa fala łez. Nic nie mówili, po prostu tak stali. Maddie czuła się w jego ramionach tak bezpiecznie, czuła, że może mu zaufać. Stali tak przez przez jakiś czas, aż w końcu zaczęli sie odsuwać do siebie.
-Nic nie szkodzi, chcę żebyś mi mówiła o wszystkim. Wiem, że znamy się bardzo krótko, ale naprawdę zależmy mi na Tobie. - powiedział Justin patrząc dziewczynie głęboko w oczy.
-Dlaczego? - zapytała dziewczyna
-Bo jesteś wyjątkowa. - powiedział Justin ocierając łzy z twarzy Maddie. Bez słowa patrzyli sobie głęboko w oczy. Justin nie był w stanie oderwać wzroku od niebieskich oczu dziewczyny błyszczących od łez. Tak bardzo chciał ją pocałować, chociaż wiedział, że nie powinien. Bał się, że prędzej czy później ją skrzywdzi, a przecież tak bardzo chciał ja chronić przed wszelkim złem. „Co za ironia. Przecież to ja jestem dla niej największym złem." - pomyślał i chociaż wiedział, że to prawda, że nie powinien pozwolić tej dziewczynie się zakochać, że powinien w tym momencie odwrócić się i odejść to nie potrafił tego zrobić. Powoli ich twarze zaczęły się zbliżać do siebie, a serca waliły jakby za chwilę miały wyskoczyć z piersi. Maddie czuła się jak zahipnotyzowana, nie mogła ruszyć żadną częścią ciała i czekała tylko na upragnioną chwilę w której ich usta złączą się w pocałunku. Byli coraz bliżej, bliżej i bliżej...
Następny rozdział dodam najprawdopodobniej dopiero po świętach. Bardzo dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem, szczególnie IFallInLove, która przygnała tutaj z bloblo.pl tylko po to żeby poczytać moje wypociny :) Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba, czekam na opinie w komentarzach. A ponieważ juz czuję świąteczny nastrój to wstawiam taki oto gifek:
piątek, 20 grudnia 2013
ROZDZIAŁ 2
Za oknem zapadał zmierzch, a Maddie siedziała w swoim pokoju przy biurku i usiłowała skupić się na zadaniu z chemii - jedynego przedmiotu, którego za nic nie mogła pojąć i zrozumieć. Dla niej chemia to nie była lekcja, tylko codzienna godzina tortur. Zwróciła głowę w stronę okna i zaczęła tępo wpatrywać się w ciemność. Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi.
-Wejdź mamo!-zawołała
-Co robisz?-zapytała mama
-Próbuję rozwiązać beznadziejne zadanie z chemii. Komu w ogóle w życiu potrzebna chemia? - powiedziała Maddie obrzucając książkę złowrogim spojrzeniem. Mama zaśmiała się i usiadła na łóżku.
-Rozmawiałam z managerem tego chłopaka i przyjadą do szpitala jutro. - oświadczyła mama
-Super.-odparła sucho Maddie
-Kochanie wiem, że nie jesteś z tego zadowolona, ale Tina tak bardzo się z tego cieszy. - powiedziała mama
-Po prostu nie chcę żeby mała sie rozczarowała jeśli on sie nie pojawi, a to swoją drogą wcale by mnie nie zdziwiło. - powiedziała dziewczyna
-Mam do Ciebie prośbę, chciałabym żebyś była miła kiedy on się zjawi w szpitalu. - powiedziała mama patrząc błagalnie na córkę.
-Spokojnie, przecież w tym czasie będę w szkole, więc zapewne będę miała to szczęście i na niego nie wpadnę. - odpowiedziała
-Ale jeśli jednak by się tak stało to obiecujesz, że będziesz miła?
-Tak, mamo. Będę miła, a przynajmniej się postaram. - powiedziała dziewczyna z uśmiechem, a matka odwzajemniła uśmiech i opuściła pokój. Maddie ponownie spojrzała w okno i zaczęła zastanawiać się dlaczego „Pan Gwiazda“ postanowił odwiedzić akurat Tinę. Pomyślała, że to pewnie kolejna próba naprawienia jego kiepskiej reputacji. Wiedziała, że nie powinno się oceniać ludzi na podstawie tego, co piszą gazety, ale czytając artykuły na temat tego chłopaka nie potrafiła myśleć o nim dobrze. To wszystko co wyprawiał, uważała za karygodne i nie do przyjęcia. Po chwili dziewczyna oderwała się od myśli o Bieberze i wróciła do zadania domowego. Minęła godzina zanim uporała się z chemią i przeszła do innych zadań domowych, gdy skończyła było już późno więc zmęczona powlokła się do łazienki. Z rozkoszą zanurzyła się w chłodnej pościeli i przymknęła oczy czekając, aż zmoży ją błogi sen, który złośliwie nie chciał nadejść.
-Zaspałam!-krzyknęła Maddie otwierając oczy i patrząc na zegarek. Poderwała się z łóżka i popędziła do łazienki. Zastanawiała się czemu mama jej nie obudziła. Była 7.30 więc miała tylko pół godziny aby dotrzeć do szkoły. Tej nocy znów źle spała, najpierw nie mogła zasnąć, a później dręczyły ją złe sny i co chwilę się budziła. W łazience zwijała sie jak w ukropie, ale wiedziała, że i tak się spóźni. Dwadzieścia minut później zbiegła schodami na dół, mamy nie było więc pomyślała, że pewnie wyszła wcześniej i dlatego jej nie obudziła. Do sali lekcyjnej wpadła zdyszana 10 minut po dzwonku na lekcję, przeprosiła za spóźnienie i zajęła swoje miejsce na końcu sali.
Lekcje dłużyły jej się niemiłosiernie, odczuła niemałą ulgę gdy usłyszała dzwonek obwieszczający koniec zajęć. Postanowiła najpierw wrócić do domu, a dopiero potem pojechać do szpitala. Jazda autobusem przy takim upale była torturą. Kiedy w końcu dotarła do domu postanowiła wsiąść prysznic i przebrać się. Chłodna woda obmywająca jej ciało sprawiała ogromną przyjemność po całym dniu spędzonym w nagrzanym słońcem gmachu szkoły. Z żalem opuściła chłodny dom i pojechała do szpitala. Po dwudziestu minutach jazdy autobusem znalazła się już na miejscu.
-Maddie zaczekaj! - zawołała za nią dziewczyna, która pracowała w izbie przyjęć.
-Hej! Co tam? - zapytała Maddie uśmiechając się.
-Twoja mama prosiła, żebym ci coś przekazała jak przyjedziesz. Macie jeszcze gości więc poprosiła, żeby ci przypomnieć co obiecałaś.
-A jasne. Dzięki. - powiedziała Maddie beznamiętnie i ruszyła w stronę windy. A taką miała nadzieję, że się z nim minie i nie będzie musiała go oglądać. Ale obiecała. Przyżekła, że będzie miła więc musi zdusić w sobie niechęć do tego chłopaka i zachowywać się jak należy. Zanim jeszcze doszła do drzwi sali Tiny usłyszała jej głośny śmiech. Położyła rękę na klamce i wzięła kilka głębokich oddechów zanim ją nacisnęła. W środku było sporo ludzi, więcej niż zazwyczaj. Znała ich wszystki z telewizji i ze zdjęć. Dostrzegła Scootera i Allison - managerów Justina, a także jego matkę Pattie. Na końcu dostrzegła samego Justina. Siedział przy stoliku razem z Tiną, grali w jakąś grę planszową, oboje zanosili się śmiechem. Przyglądała się im przez kilka sekund, aż zupełnie niespodziewane Justin odwrócił głowę od małej dziewczynki i spojrzał wprost na Maddie. Dziewczyna nieco się speszyła, ale nie opuściła wzroku.
-Maddie! - krzyknęła Tina zobaczywszy siostrę. Podbiegła do niej, a Maddie wzięła ja na ręce i przytuliła.
-Hej kochanie! Jak się czujesz? - zapytała Maddie uśmiechając się do siostry i stawiając ją na podłodze.
-Super! Zagrasz z nam? No chodź! - nalegała dziewczynka dziewczynka ciągnąc siostrę do stolika, a ta podążyła za Tiną.
-Zobacz to jest Justin! - powiedziała Tina gdy obie zatrzymały się przy stoliku. Chłopak wstał i uśmiechając się szeroko wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.
-Cześć, jestem Justin. Ty jesteś Maddie prawda?
-Tak. Cześć. - powiedziała Maddie podając mu rękę.
- To zagrasz z nami? - nadal prosiła Tina. Maddie spojrzała na planszę, była to ulubiona gra Tiny. Dziewczyna uśmiechnęła się zauważając, że Justin przegrywa. Zapewne dawał Tinie ogromne fory.
-Pewnie, czemu nie. - odpowiedziała Maddie
-Maddie, już jesteś! - zawołała mama widząc Maddie. Po kolei przedstawiła córkę pozostałym osobą w pokoju. Dziewczyna odniosła wrażenie, że wszyscy są bardzo mili, łącznie z Justinem. Chwilę później zasiadła do stolika razem z Tiną i Justinem. Przez cały czas świetnie się we trójkę bawili i śmiali, oczywiście oboje z Justinem pozwolili Tinie wygrać. Po jakimś czasie zapukała pielęgniarka i powiedziała, że musi zabrać Tinę na badania. Maddie i Justin zostali sami, a przy stoliku zapadła cisza.
-Może masz ochotę na kawę? - zapytał Justin
-Jasne, pewnie. - odpowiedziała Maddie. Wychodząc z Justinem z pokoju cały czas mu się przyglądała. Ostatnie dwie godziny spędzone w jego towarzystwie były o dziwo całkiem przyjemne. Pomyślała, że może faktycznie źle go oceniała.
-Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytał Justin
-Przepraszam, ale jesteś inny niż mi się wydawało. - odpowiedziała Maddie, a chłopak zaśmiał się.
-Mam nadzieję, że jesteś miło zaskoczona, a nie rozczarowana. - odpowiedział. Właśnie dotarli do kawiarni na parterze, zamówili kawę i usiedli przy jednym z małych, okrągłych stoliczków.
-Więc od kiedy mieszkacie w LA? - zapytał Justin
-Prawie od roku. Przeprowadziliśmy się z Chicago bo tam Tina nie mogła być leczona. - odpowiedziała Maddie
-Rozumiem. Na pewno tęsknisz za Chicago. - powiedział Justin bacznie patrząc na towarzyszkę
-Czasami tak, ale jak tylko Tina wyzdrowieje to wrócimy do domu. Mogę Cię o coś zapytać?
-Jasne, pytaj.
-Nurtuje mnie jedno pytanie. Dlaczego postanowiłeś odwiedzić Tinę? - zapytała Maddie, a Justin jakby na chwilę się zamyślił.
-Te filmiki zobaczyłem całkiem przypadkiem, byłem zachwycony widokiem czteroletniej dziewczynki śpiewającej moje piosenki. Poprosiłem Scootera żeby dowiedział się kim ona jest. Kiedy dowiedziałem się, że choruje na raka i jest w szpitalu w LA po prostu czułem, że muszę poznać tą niesamowitą dziewczynkę. I proszę, oto jestem! - powiedział Justin z uśmiechem, który Maddie odwzajemniła. Siedzieli tak popijając kawę jakiś czas. Gdy wrócili na górę Tina była już po badaniach i czekała na nich. Zaczęło się już robić późno, Justin musiał wracać do domu.
-Odwiedzisz mnie jeszcze kiedyś? - zapytała Tina z nadzieją w głosie.
-Pewnie i zapewniam cię, że przyjadę do Ciebie całkiem niedługo. - odpowiedział Justin przytulając dziewczynkę i uśmiechając się do niej. Tina od razu się rozpromieniła.
-Więc, do zobaczenia. - powiedział Justin. Maddie chciała podać mu rękę, ale on zbliżył się do niej i delikatnie musnął ustam jej policzek. Poczuła jak zalewa ją rumieniec.
-Tak, do zobaczenia. - odpowiedziała patrząc mu w oczy. Nie mogła oderwać wzroku od tych czekoladowych tęczówek. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, a później Justin wyszedł. Maddie została czując się jak zahipnotyzowana.
-Wejdź mamo!-zawołała
-Co robisz?-zapytała mama
-Próbuję rozwiązać beznadziejne zadanie z chemii. Komu w ogóle w życiu potrzebna chemia? - powiedziała Maddie obrzucając książkę złowrogim spojrzeniem. Mama zaśmiała się i usiadła na łóżku.
-Rozmawiałam z managerem tego chłopaka i przyjadą do szpitala jutro. - oświadczyła mama
-Super.-odparła sucho Maddie
-Kochanie wiem, że nie jesteś z tego zadowolona, ale Tina tak bardzo się z tego cieszy. - powiedziała mama
-Po prostu nie chcę żeby mała sie rozczarowała jeśli on sie nie pojawi, a to swoją drogą wcale by mnie nie zdziwiło. - powiedziała dziewczyna
-Mam do Ciebie prośbę, chciałabym żebyś była miła kiedy on się zjawi w szpitalu. - powiedziała mama patrząc błagalnie na córkę.
-Spokojnie, przecież w tym czasie będę w szkole, więc zapewne będę miała to szczęście i na niego nie wpadnę. - odpowiedziała
-Ale jeśli jednak by się tak stało to obiecujesz, że będziesz miła?
-Tak, mamo. Będę miła, a przynajmniej się postaram. - powiedziała dziewczyna z uśmiechem, a matka odwzajemniła uśmiech i opuściła pokój. Maddie ponownie spojrzała w okno i zaczęła zastanawiać się dlaczego „Pan Gwiazda“ postanowił odwiedzić akurat Tinę. Pomyślała, że to pewnie kolejna próba naprawienia jego kiepskiej reputacji. Wiedziała, że nie powinno się oceniać ludzi na podstawie tego, co piszą gazety, ale czytając artykuły na temat tego chłopaka nie potrafiła myśleć o nim dobrze. To wszystko co wyprawiał, uważała za karygodne i nie do przyjęcia. Po chwili dziewczyna oderwała się od myśli o Bieberze i wróciła do zadania domowego. Minęła godzina zanim uporała się z chemią i przeszła do innych zadań domowych, gdy skończyła było już późno więc zmęczona powlokła się do łazienki. Z rozkoszą zanurzyła się w chłodnej pościeli i przymknęła oczy czekając, aż zmoży ją błogi sen, który złośliwie nie chciał nadejść.
-Zaspałam!-krzyknęła Maddie otwierając oczy i patrząc na zegarek. Poderwała się z łóżka i popędziła do łazienki. Zastanawiała się czemu mama jej nie obudziła. Była 7.30 więc miała tylko pół godziny aby dotrzeć do szkoły. Tej nocy znów źle spała, najpierw nie mogła zasnąć, a później dręczyły ją złe sny i co chwilę się budziła. W łazience zwijała sie jak w ukropie, ale wiedziała, że i tak się spóźni. Dwadzieścia minut później zbiegła schodami na dół, mamy nie było więc pomyślała, że pewnie wyszła wcześniej i dlatego jej nie obudziła. Do sali lekcyjnej wpadła zdyszana 10 minut po dzwonku na lekcję, przeprosiła za spóźnienie i zajęła swoje miejsce na końcu sali.
Lekcje dłużyły jej się niemiłosiernie, odczuła niemałą ulgę gdy usłyszała dzwonek obwieszczający koniec zajęć. Postanowiła najpierw wrócić do domu, a dopiero potem pojechać do szpitala. Jazda autobusem przy takim upale była torturą. Kiedy w końcu dotarła do domu postanowiła wsiąść prysznic i przebrać się. Chłodna woda obmywająca jej ciało sprawiała ogromną przyjemność po całym dniu spędzonym w nagrzanym słońcem gmachu szkoły. Z żalem opuściła chłodny dom i pojechała do szpitala. Po dwudziestu minutach jazdy autobusem znalazła się już na miejscu.
-Maddie zaczekaj! - zawołała za nią dziewczyna, która pracowała w izbie przyjęć.
-Hej! Co tam? - zapytała Maddie uśmiechając się.
-Twoja mama prosiła, żebym ci coś przekazała jak przyjedziesz. Macie jeszcze gości więc poprosiła, żeby ci przypomnieć co obiecałaś.
-A jasne. Dzięki. - powiedziała Maddie beznamiętnie i ruszyła w stronę windy. A taką miała nadzieję, że się z nim minie i nie będzie musiała go oglądać. Ale obiecała. Przyżekła, że będzie miła więc musi zdusić w sobie niechęć do tego chłopaka i zachowywać się jak należy. Zanim jeszcze doszła do drzwi sali Tiny usłyszała jej głośny śmiech. Położyła rękę na klamce i wzięła kilka głębokich oddechów zanim ją nacisnęła. W środku było sporo ludzi, więcej niż zazwyczaj. Znała ich wszystki z telewizji i ze zdjęć. Dostrzegła Scootera i Allison - managerów Justina, a także jego matkę Pattie. Na końcu dostrzegła samego Justina. Siedział przy stoliku razem z Tiną, grali w jakąś grę planszową, oboje zanosili się śmiechem. Przyglądała się im przez kilka sekund, aż zupełnie niespodziewane Justin odwrócił głowę od małej dziewczynki i spojrzał wprost na Maddie. Dziewczyna nieco się speszyła, ale nie opuściła wzroku.
-Maddie! - krzyknęła Tina zobaczywszy siostrę. Podbiegła do niej, a Maddie wzięła ja na ręce i przytuliła.
-Hej kochanie! Jak się czujesz? - zapytała Maddie uśmiechając się do siostry i stawiając ją na podłodze.
-Super! Zagrasz z nam? No chodź! - nalegała dziewczynka dziewczynka ciągnąc siostrę do stolika, a ta podążyła za Tiną.
-Zobacz to jest Justin! - powiedziała Tina gdy obie zatrzymały się przy stoliku. Chłopak wstał i uśmiechając się szeroko wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.
-Cześć, jestem Justin. Ty jesteś Maddie prawda?
-Tak. Cześć. - powiedziała Maddie podając mu rękę.
- To zagrasz z nami? - nadal prosiła Tina. Maddie spojrzała na planszę, była to ulubiona gra Tiny. Dziewczyna uśmiechnęła się zauważając, że Justin przegrywa. Zapewne dawał Tinie ogromne fory.
-Pewnie, czemu nie. - odpowiedziała Maddie
-Maddie, już jesteś! - zawołała mama widząc Maddie. Po kolei przedstawiła córkę pozostałym osobą w pokoju. Dziewczyna odniosła wrażenie, że wszyscy są bardzo mili, łącznie z Justinem. Chwilę później zasiadła do stolika razem z Tiną i Justinem. Przez cały czas świetnie się we trójkę bawili i śmiali, oczywiście oboje z Justinem pozwolili Tinie wygrać. Po jakimś czasie zapukała pielęgniarka i powiedziała, że musi zabrać Tinę na badania. Maddie i Justin zostali sami, a przy stoliku zapadła cisza.
-Może masz ochotę na kawę? - zapytał Justin
-Jasne, pewnie. - odpowiedziała Maddie. Wychodząc z Justinem z pokoju cały czas mu się przyglądała. Ostatnie dwie godziny spędzone w jego towarzystwie były o dziwo całkiem przyjemne. Pomyślała, że może faktycznie źle go oceniała.
-Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytał Justin
-Przepraszam, ale jesteś inny niż mi się wydawało. - odpowiedziała Maddie, a chłopak zaśmiał się.
-Mam nadzieję, że jesteś miło zaskoczona, a nie rozczarowana. - odpowiedział. Właśnie dotarli do kawiarni na parterze, zamówili kawę i usiedli przy jednym z małych, okrągłych stoliczków.
-Więc od kiedy mieszkacie w LA? - zapytał Justin
-Prawie od roku. Przeprowadziliśmy się z Chicago bo tam Tina nie mogła być leczona. - odpowiedziała Maddie
-Rozumiem. Na pewno tęsknisz za Chicago. - powiedział Justin bacznie patrząc na towarzyszkę
-Czasami tak, ale jak tylko Tina wyzdrowieje to wrócimy do domu. Mogę Cię o coś zapytać?
-Jasne, pytaj.
-Nurtuje mnie jedno pytanie. Dlaczego postanowiłeś odwiedzić Tinę? - zapytała Maddie, a Justin jakby na chwilę się zamyślił.
-Te filmiki zobaczyłem całkiem przypadkiem, byłem zachwycony widokiem czteroletniej dziewczynki śpiewającej moje piosenki. Poprosiłem Scootera żeby dowiedział się kim ona jest. Kiedy dowiedziałem się, że choruje na raka i jest w szpitalu w LA po prostu czułem, że muszę poznać tą niesamowitą dziewczynkę. I proszę, oto jestem! - powiedział Justin z uśmiechem, który Maddie odwzajemniła. Siedzieli tak popijając kawę jakiś czas. Gdy wrócili na górę Tina była już po badaniach i czekała na nich. Zaczęło się już robić późno, Justin musiał wracać do domu.
-Odwiedzisz mnie jeszcze kiedyś? - zapytała Tina z nadzieją w głosie.
-Pewnie i zapewniam cię, że przyjadę do Ciebie całkiem niedługo. - odpowiedział Justin przytulając dziewczynkę i uśmiechając się do niej. Tina od razu się rozpromieniła.
-Więc, do zobaczenia. - powiedział Justin. Maddie chciała podać mu rękę, ale on zbliżył się do niej i delikatnie musnął ustam jej policzek. Poczuła jak zalewa ją rumieniec.
-Tak, do zobaczenia. - odpowiedziała patrząc mu w oczy. Nie mogła oderwać wzroku od tych czekoladowych tęczówek. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, a później Justin wyszedł. Maddie została czując się jak zahipnotyzowana.
Subskrybuj:
Posty (Atom)